Wizerunek długowłosego pięknego Jezusa, znany nam z ołtarza kościoła Santa Pudenziana w Rzymie i z wielu świętych obrazków, pochodzi z czasów bizantyńskich (IV rok naszej ery) i został wymyślony. Podobnie jak często odtwarzany Jezus z całunu turyńskiego. Jak zatem naprawdę wyglądał Jezus? - Uczeń apostoła Jana, święty Ignacy Antiocheński, który znał Chrystusa od dziecka, napisał, że był brzydki i niski - wyjaśnia ks. Zbigniew Sobolewski. Jak wiemy z Biblii, Jezus urodził się w żydowskiej rodzinie. Miał ciemne włosy i ciemną karnację skóry. Tak wyglądał przeciętny Żyd w tamtych czasach, co opisuje Marek Ewangelista. Z kolei z Ewangelii św. Łukasza dowiadujemy się, że Jezus często gubił się rodzicom, którzy w tłumie nie mogli go odnaleźć. - A to by znaczyło, że wyglądał bardzo przeciętnie - mówi ks. Sobolewski. Jako stolarz Jezus był zapewne umięśniony, miał mocarne ramiona i ręce. Jak pisze w listach św. Ignacy Antiocheński, miał krótkie włosy i lekki zarost, nosił tunikę z krótkimi rękawami i sandały rzymianki. A co na to uczeni? Brytyjski antropolog Richard Neave (79 l.) stworzył model typowego Galilejczyka na podstawie czaszek i kości znalezionych w tamtym regionie. I model ten idealnie pasuje do obrazu Mojżesza na ścianach synagogi z Dura Europos w Syrii (III w). Wniosek? Żydowski mędrzec bardziej przypomina prawdziwego Jezusa niż bizantyński wizerunek, który przez wieki był obowiązującym standardem. Zobacz też: Islamiści porwali księdza. Chcą go ukrzyżować w Wielki Piątek! [ZDJĘCIE]W czasie wojny całun został wywieziony z Turynu i ukryty w jednym klasztorów włoskich. W 1983 wygnany z Włoch Umberto II Sabaudzki przekazał całun na własność stolicy apostolskiej. Od lat 70 trwają bardzo intensywne badania całunu w które są zaangażowane setki badaczy. Do dziś nie wiadomo jak powstał wizerunek na całunie.
Całun Turyński od wielu lat wywołuje wiele kontrowersji. Naukowcy do dziś spierają się, czy to właśnie to płótno, w które został owinięty Jezus Chrystus zaraz po ukrzyżowaniu. Co zatem wykazały badania? Całun Turyński jest jedną z ważniejszych relikwii chrześcijańskich. Miał w niego zostać owinięty Jezus Chrystus, zaraz po zdjęciu z krzyża. Widoczne na nim ślady krwi, rany i wizerunek postaci, według wierzących potwierdzają opis z męczeńskiej śmierci Syna Bożego, które opisuje Pismo Święte. Stworzony jest z tkanego ręcznie płótna. Ma ponad 4 metry długości, ok. 113 cm szerokości. Widać na nim liczne ślady konserwacji z XVI wieku. Pierwsze badania nad całunem rozpoczęły się już pod koniec XIX wieku. W 1898 prawnik Secondo Pia otrzymał zgodę na zrobienie zdjęcia całunu. Po wywołaniu zdjęcia pojawiła się na nim twarz człowieka o zagadkowym i utrapionym spojrzeniu. Od pierwszej publikacji zdjęcia w prasie, pojawiły się pierwsze zarzuty o fałszerstwo, zarówno fotografii, jak i całunu. Od tego czasu rozpoczęły się poszukiwania naukowych dowodów na autentyczność płótna, które trwają do dziś. Konferencja w Turynie Problemem z weryfikacją prawdziwości całunu jest jego dostępność dla badaczy, która jest bardzo ograniczona. To ze względu na jego wyjątkowy charakter. Po analizie pierwszego zdjęcia płótna, kolejna próba fotografii nastąpiła dopiero w 1931 roku. Całun Turyński został kolejny raz wystawiony na widok publiczny. Tym razem zrobiono kilkanaście przypatrywali się świadkowie, którzy byli obecni również w trakcie procesu wywoływania. 8 lat później odbyła się pierwsza na świecie konferencja naukowa poświęcona tej relikwii. Naukowcy doszli wtedy do dwóch wniosków: na płótnie widać wizerunek człowieka, który zmarł w męczarniach oraz wykluczyli tezę, że mogło być to dzieło średniowiecznego malarza. Co ciekawe prof. Pierre Barbet ustalił, że na całunie widać, że zmarły ma ślady po przybiciu na nadgarstkach, a nie jak to przedstawiały średniowieczne malowidła na dłoniach. Lekarze obecni na konferencji stwierdzili, że gdyby było to fałszerstwo, ślady po ukrzyżowaniu znajdowałyby się w „prawidłowym” miejscu. Ponadto Barbet stwierdził, że średniowieczna nauka nie była świadoma wszelkich cech anatomicznych i fizjologicznych umierającego człowieka. A te widoczne są na płótnie. Badania pyłków na płótnie W latach 70 szwajrarski biolog i kryminolog Max Frei-Sulzer dwukrotnie prowadził badania nad Całunem. Udało mu się zidentyfikować 58 różnych gatunków rośli, których pyłki zostały na płótnie. Warto zaznaczyć, że ściana ziarna pyłku ma za zadanie chronić cenne wnętrze przed wysychaniem, przegrzaniem, promieniami UV czy atakiem bakterii i grzybów. Składa się w dużej mierze z bardzo wytrzymałego biopolimeru, sporopoleniny, która ma niezwykle skomplikowany skład chemiczny. Związek ten praktycznie nie ulega rozkładowi przez grzyby czy bakterie. Właśnie dlatego możliwe jest długotrwałe utrzymywanie się ziaren pyłku między innymi w pokładach geologicznych i archeologicznych. Na podstawie badań okazało się, że spośród wszystkich pyłków 17 pochodziło z Europy, a pozostałe były charakterystyczne dla flory Azji i Afryki. Według Freia-Sulzera, istnieje tylko jeden obszar geograficzny, w którym spotyka się aż 38 z tych 41 rodzajów pyłków. Jest to Judea. Badania rentgenowskie W 1978 r. grupa naukowców STURP (Shroud of Turin Research Project) przeprowadziła badanie, które sfinalizowała raportem wydanym 3 lata później. Naukowcy wykonali szereg fotografii całunu, prześwietlili go promieniami rentgena i pobrali próbki jego fragmentów. Badacze z grupy STURP nie odkryli w badanych fragmentach tkaniny żadnych farb ani pigmentów. Wskazali, że zmiany zaobserwowane we włóknach sugerują, że płótno poddawano licznym procesom fizycznym i chemicznym, ale nie odnaleziono żadnych oznak malowidła. Jednak już w trakcie badań doszło do konfliktów pomiędzy badaczami. Walter McCrone powtórzył w 1980 roku badania i stwierdził, że wizerunek na Całunie został namalowany ok. 1355 roku. Według McCrone’a fałszerze chcieli przyciągnąć wiernych do nowo powstałej świątyni. Jednak jego wnioski zostały zakwestionowane przez innych członków STURP, głównie ze względu na argument o śladach organicznych na płótnie. Według nich nie utrzymałyby się one tak długo jak krew. Datowanie radiowęglowe Chyba najbardziej wiarygodnymi badaniami nad Całunem Turyńskim były badania metodą datowania C14 (do tej pory jedyne). W ten sposób analizuje się rozpad izotopu radioaktywnego węgla. Sposób szczególnie znany archeologom, którzy określają wiek skamielin. W 1988 roku trzy niezależne zespoły badawcze z trzech uniwersytetów (w Zurychu, Oxfordzie i Tucson) pobrały próbki płótna. Przed rozpoczęciem badań wszystkie zostały dokładnie oczyszczone, tak aby nic nie zakłóciło wyników. W toku prac uwzględniono obecność obcych włókien, które zostały wszyte na skutek napraw i konserwacji. Wszystkie trzy grupy naukowców doszło do jednoznacznych wniosków. Całun Turyński pochodzi z lat 1260-1390. Oczywiście pomimo tego, że zespoły były niezależne i nie konsultowały ze sobą badań i tak pojawiło się mnóstwo oskarżeń o niedokładność i nierzetelność. Jednym z największych krytyków okazał się Giulio Fanti, włoski chemik, który skonstruował specjalne urządzenie, spektrometr, do zbadania włókien, które udało mu się pobrać. Po ich przeanalizowani ustalił, że mogły pochodzić z czasów, kiedy żył Jezus, jednak z próbą błędu kilkuset lat w jedną i drugą stronę. Czyni to badania Fantiego bardzo nieprecyzyjnymi. Do dziś metoda C14 ma tak samo wielu krytyków jak i zwolenników. Badania krwi W 1981 i 1982 roku lekarz Pierreluigi Baima Bollone zbadał ślady krwi widoczne na całunie. Stwierdził, że należą do osoby o grupie krwi AB. Badania, które zostały opublikowane w 2017 roku autorstwa naukowców z uniwersytetów w Padwie, Trieście i Bolonii stwierdziły faktyczną obecność krwi na płótnie. Zidentyfikowano to na podstawie poszukiwania nanocząsteczek o pochodzeniu organicznym. W tym celu użyli elektronowego mikrospoku transmisyjnego. Odkryto wówczas nanocząsteczki tlenku żelaza o pochodzeniu z ferrytyny (białka przechowywanego w wątrobie). Autorzy stwierdzili również, że zidentyfikowane ślady biologiczne świadczą o tym, że osoba, która jest odbita na płótnie, doznała poważnych uszkodzeń ciała. Szereg przeprowadzonych badań nad Całunem Turyńskim nie pozwoliły osiągnąć naukowego konsensusu. Jeżeli przyjmiemy wiarygodność badań, które ustaliły faktyczną obecność krwi i śladów obrażeń widocznych na płótnie, to i tak za mało, żeby ustalić kim była osoba, która je zostawiła. Datowanie radiowęglowe, na podstawie którego określono jego pochodzenie na mniej więcej XIII-XIV wiek jest i będzie podważane, do czasu aż nie zostanie powtórzone. Chociaż prawdopodobnie kolejne próby potwierdzenia autentyczności całunu i tak będą podawane w wątpliwość. Czy jest to zatem oryginalna płótno, w które został okryty Jezus Chrystus, czy doskonałe fałszerstwo, w które uwierzyło miliony osób na całym świecie? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dlatego też oficjalnie Kościół Katolicki oraz inne Kościoły chrześcijańskie nie uznają go oficjalnie jako prawdziwego dowodu na istnienie Syna Bożego. Osąd pozostawiają wiernym.Átila Soares da Costa Filho zrobił to w oparciu o cyfrową rekonstrukcję w 3D wizerunku Jezusa Chrystusa z Całunu Turyńskiego. Autor tej rekonstrukcji zaznacza, że wiara chrześcijańska mówi, że materiał genetyczny pochodzi w połowie od Maryi, a w połowie od Ducha Świętego. Dlatego jedyny wkład genetyczny pochodzi w Dodano: 20 kwietnia 2019, 15:491 Wiele relikwii, które uważa się za związane z Jezusem Chrystusem, przez lata były badane w celu obalenia lub potwierdzenia ich autentyczności. Niektóre, takie jak pozostałości korony cierniowej, przyciągają tysiące turystów, inne, jak Całun Turyński – miliony, w tym papieży Jana Pawła II czy Benedykta XVI. Poznajcie ich historię. 1. Krzyż Prawdziwy, Święty KrzyżTo nazwa używana do fizycznych pozostałości po krzyżu użytym podczas zabicia Jezusa Chrystusa. Obecnie wiele drewnianych fragmentów jest uważanych za relikwie Prawdziwego Krzyża, ale trudno jest ustalić ich autentyczność. Historia odkrycia Krzyża Prawdziwego w IV wieku została opisana w "Złotej legendzie" Jakuba de Voragine'a, opublikowanej w 1260 roku. Fragmenty rzekomego Prawdziwego Krzyża, w tym połowa tabliczki z napisem INRI, znajdują się w Bazylice Świętego Krzyża z Jerozolimy w Rzymie. Inne małe fragmenty sa zachowane w setkach europejskich kościołów. Autentyczność relikwii i dokładność raportów o znalezieniu Prawdziwego Krzyża nie są uznawane przez wszystkich chrześcijan. Wiara w tradycję wczesnego Kościoła Chrześcijańskiego w odniesieniu do Świętego Krzyża jest zasadniczo ograniczona do Kościołów katolickich i Całun TuryńskiTo najbardziej znana i najczęściej badana relikwia związana z Jezusem Chrystusem. Całun, w który miało być owinięte ciało Chrystusa, to zwój materiału o długości ponad 4 m i szerokości ok. 110 cm. Materiał został odkryty w czternastowiecznej Francji, a od 1578 r. przechowywano go w Turynie, we Włoszech. Już od ponad 600 lat nie ustaje debata na temat prawdziwości odbicia ciała wysokiego, brodatego mężczyzny, noszącego ślady ukrzyżowania. Eksperci dopatrzyli się na materiale śladów krwi, pyłków kwiatowych oraz ziemi typowej dla terenów Jerozolimy. Ważność badań pod kątem autentyczności Całunu jest kwestionowana. Datowanie radiowęglowe przeprowadzone w 1988 roku sugeruje, że całun powstał w średniowieczu. Pozostałości pyłku na Całunie stanowią dowód na jego pochodzenie z rejonu Jerozolimy przed VIII wiekiem. Inny zespół naukowców oświadczył, że materiał pochodził z 13 lub 14 stulecia. Według nich całun był sporządzony na potrzeby bardzo zyskownego w średniowieczu rynku relikwii i pielgrzymek. Istnieje też teoria, według której całun jest dziełem Leonarda da Vinci, który posłużył się wczesną techniką fotograficzną i odbił swoją własną twarz na materiale. Kościół katolicki ani inne chrześcijańskie Kościoły i związki kościelne nie określają, czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Zostało to zostawione osobistym osądom wierzących. Lniane płótno przechowywane jest w Turynie, w kaplicy Świętego Całunu katedry pw. św. Jana Chusta z OviedoSudarium z Oviedo to zakrwawione płótno mierzące ok. 84x53 cm, przechowywane w katedrze w Oviedo w Hiszpanii. To materiał, który owinięty miał być wokół głowy Jezusa Chrystusa po jego śmierci, co odnotowane jest w Ewangeliach Jana, Łukasza, Mateusza i Marka. Chusta jest zabrudzona i zmięta, z ciemnymi plamkami krwi, rozmieszczonymi symetrycznie. Nie tworzą one jednak obrazu, jak w przypadku Całunu Turyńskiego. Zwolennicy autentyczności relikwii, twierdzą, że oba płótna pokrywały tego samego człowieka. Badania krwi przeprowadzone na Całunie Turyńskim oraz chuście wskazały, że są ślady krwi o tej samej grupie: AB - rozpowszechnionej wśród ludności Bliskiego Wschodu, jadnak niezwykle rzadkiej w średniowiecznej Europie. O istnieniu tej relikwii pierwsze wzmianki pojawiają się w źródłach historycznych w 570 roku, kiedy to miała być ona przechowywana w klasztorze św. Marka w Jerozolimie. W 614 roku, w czasie najazdu na imperium bizantyjskie króla perskiego Chosrowa II Parwiza, miała zostać ona wywieziona przez Afrykę Północną do MandylionManylion przedstawia oblicze Chrystusa wpisane w nimb krzyżowy, ukazane na białej chuście, przymocowanej za dwa górne rogi. Centralnym elementem jest zamyślone, czasami surowe Oblicze Zbawiciela. Po obu stronach głowy niemal symetrycznie są rozłożone kosmyki długich włosów i brody. Wokół głowy Chrystusa znajduje się nimb krzyżowy. Na nim wypisane są litery greckie oznaczające "Jestem Który Jestem". Górne rogi chusty trzymają aniołowie. Przedmiotem debaty jest, czy Mandylion to w rzeczywistości Całun Turyński. Za mandyliony uważa się dwa obrazy: Święte Oblicze Genui w kościele św. Bartłomieja Ormian w Genui i Święte Oblicze San Silvestro na Capite w Rzymie do 1870 roku, a teraz w Kaplicy Matyldy w Pałacu Całun z ManoppelloTkanina, która znajduje się w sanktuarium w miasteczku Manopello we Włoszech. Uwieczniony jest na niej wizerunek, który uważany jest za twarz Jezusa Chrystusa. Istnieją twierdzenia, że jest to materiał z odbitą na chuście św. Weroniki, gdy ocierała z potu jego twarz w drodze na Golgotę. Zgodnie z lokalną opowieścią, anonimowy pielgrzym przybył do Manopello w 1508 roku z tkaniną w paczce. Podarował ją doktorowi Giacomo Antonio Leonelliemu, który siedział na ławce przed kościołem. Lekarz wszedł do kościoła, rozpakował paczkę i znalazł tam całun. Natychmiast wyszedł z kościoła, aby odnaleźć pielgrzyma, jednak nie udało mu się to. W 1608 roku Pancrazio Petrucci, żołnierz żonaty z Marzią, członkinią rodziny Leonelli, ukradł całun z domu swojego teścia. Kilka lat później Marzia sprzedała tkaninę doktorowi Donato Antonio De Fabritiisowi, by zapłacić okup za jej męża, który był więźniem w Chieti. Wówczas tkaninę przekazano kapucynom, u których jest ona do GraalNiektórzy wierzą, że jest to pojemnik (najczęściej kielich lub misa), którym posłużył się Jezus Chrystus podczas Ostatniej Wieczerzy, aby podawać wino. Graal był od XIII wieku kojarzony z tym właśnie kielichem, jednak tylko w kulturze świeckiej. Według kościelnej tradycji kielich używany podczas Ostatniej Wieczerzy znajduje się w katedrze w Walencji. Nie był on jednak nazywany Graalem. Przez Watykan uważany jest on za "relikt historyczny". Przy tym, mimo iż papież Jan Paweł II i papież Benedykt XVI nie potwierdzili autentyczności tej relikwii, czcili kielich w katedrze w Walencji. Istnieje także srebrne naczynie odnalezione w 1910 roku i nazywane Kielichem z Antiochii, który utożsamiany jest z kielichem użytym w Wieczerniku przez Jezusa Chrystusa. Jest on obecnie prezentowany w Metropolitan Museum of Art w Nowym Suknia z TrewiruTo suknia, którą, zgodnie z tradycją chrześcijańską, miał mieć na sobie Jezus Chrystus podczas ukrzyżowania. Jest przechowywana w Katedrze w Trewirze w Niemczech. Długość na przodzie wynosi 1,48 m, na plecach 1,57 m, dolna szerokość 1,09 m. Pochodzenie sukni jest opisane w Ewangelii św. Jana. Papież Sylwester I podarował suknię cesarzowi Konstantyna i jego matce św. Helenie. Trafiła ona wówczas do Trewiru, w którym rezydowali. Tkaninę po raz ostatni zbadano w 1890 roku, a według pomiarów osoba, która nosiła szatę powinna mieć 180 cm wzrostu. Jest zgodna z badaniami Całunu Turyńskiego, który wskazuje na wysokość 181 cm. Obok Całunu Turyńskiego, Chusty z Manopello i Duarionu z Oviedo, jest jedną z najważniejszych relikwii chrześcijaństwa. Hierarchia kościelna uznaje ją za "relikwię dotykową drugiego stopnia", jednak nie będącą odzieniem Tunika z ArgenteuilSzata przechowywana w Argenteuil we Francji. Według tradycji jest to tunika zakładana bezpośrednio na ciało, którą Jezus nosił w dniu śmierci. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z końca VI wieku, a jej autorem jest Grzegorz z Tours. W 610 roku Fredegar pisał, że w 590 roku w mieście Zafad niedaleko Jerozolimy została odnaleziona skrzynia zawierająca suknię. Kiedy Jerozolima została zdobyta przez Persów w 614 roku, Tunika mógła być wśród zrabowanych przez nich relikwii. Herkalisz odzyskać miał Tunikę, gdy w 628 zwyciężył Persów. Później prawdopodobnie Tunikę otrzymał Karol Wielki od cesarzowej bizantyjskiej św. Ireny, jako zaręczynowy prezent. W 814 r. podarował ją klasztorowi benedyktynek w Argenteuil. Została ona zamurowana w ścianie wraz z listami potwierdzającymi jej pochodzenie, aby ustrzec ją przed najazdem Titulus CrucisŁac. "Tytuł Krzyża" to nazwa tabliczki z napisem INRI, która została zawieszona na krzyżu Jezusa Chrystusa, jako powód jego skazania na śmierć. Według chrześcijańskiej tradycji zachowała się jedna połówka tabliczki - jest ona przechowywana jako ważna relikwia w Bazylice Świętego krzyża w Rzymie. Na temat autentyczności Titulus Crucis prowadzone są pogłębione dyskusje. Jej autentyczność potwierdził między innymi niemiecki historyk i papirolog, badacz najstarszych manuskryptów Nowego Testamentu i zwojów z Kumran, również członek Niemieckiego Centrum PEN i zakonu joannitów Carsten Peter Thiede. W 2002 roku zbadano wiek relikwii za pomocą datowania radiowęglowego. Wynik wskazał, że wykonano ją pomiędzy 980 a 1146 Scala SanctaŁac. Święte Schody liczą 28 stopni i zgodnie z tradycją pochodzą z Pretorium, w którym urzędował rzymski namiestnik Palestyny Poncjusz Piłat. Jezus Chrystus prowadzony miał być tymi schodami na sąd. W roku 326 schody zostały przywiezione z Jerozolimy do Rzymu przez św. Helenę. Znajdują się one teraz w budynku położonym naprzeciwko Bazyliki Św. Jana na Lateranie, wzniesionym w 1589 roku na polecenie papieża Sykstusa V. Pokryte są one drewnianą okładziną i wchodzi się nimi na Włócznia PrzeznaczeniaNazywana inaczej Włócznią Lucjana. Według tradycji to nią rzymski legionista Kasjusz przebił ciało Jezusa Chrystusa przed jego zdjęciem z krzyża. Włócznia jest uważana za relikwię Męki Pańskiej. Przypisywana jest jej cudowna moc uzdrawiania, ponieważ według tradycji została zanurzona w krwi Mesjasza. Za relikwię Włóczni Przeznaczenia uznaje się kilka przedmiotów: - Włócznię Przeznaczenia z Bazyliki Świętego Piotra na Watykanie - Włócznię Przeznaczenia z katedry Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego w Eczmiadzynie - Włócznię Przeznaczenia z klasztoru dominikanów w Izmirze - Włócznię Świętego Maurycego z Schatzkammer w Wiedniu - Włócznię Świętego Maurycego z archikatedry Świętego Stanisława i Świętego Wacława w Krakowie - kopia Świętej Lancy Cesarskiej, którą podarował Bolesławowi I Chrobremu Ottton III w 1000 roku. Była czczona jako relikwia w katedrze wawelskiej, a obecnie przechowywana jest w muzeum katedralnym w Korona cierniowaRelikwie korony cierniowej są przechowywane w katedrze Notre Dame w Paryżu. Są obręczą o średnicy 21 cm i mają formę splecionych uschniętych gałązek. Według Biblii korona cierniowa upleciona została przez żołnierzy Poncjusza Piłata. Prawdopodobnie wykonana została z rośliny "Ziziphus spina-christi". Według tradycji korona została zabrana przez jednego ze świadków śmierci Jezusa po jego zdjęciu z krzyża. Koronę odnaleźć miała cesarzowa Helena. Większość naukowców uważa, że bardziej prawdopodobne jest, iż koronę zabrał jeden z uczniów Chrystusa obecnych przy złożeniu jego ciała do grobu. Tym samym złamał fundamentalne prawa żydowskie, gdyż przepisy nakazywały, aby zmarły grzebany był z wszystkimi przedmiotami, które miały kontakt z jego krwią. Korona trafiła do Bizancjum w 1063 roku. Potrzebujący pieniędzy cesarz Konstantynopola Baldwin II de Courtenay oddał koronę w 1237 roku królowi Francji Ludwikowi IX. Przez całe średniowiecze z korony wyrywano ciernie i translatowano je do wielu kościołów i klasztorów, a także umieszczano wśród insygniów władzy. Do dziś są one czczone w sanktuariach w Pradze, Rzymie czy Pizie - a także w Polsce w Zamościu, Miechowie i Boćkach. Obecnie korona właśnie dlatego pozbawiona jest cierni. W skarbcu katedry Notre Dame koronę osadzono w momencie konkordatu. Zrobił to arcybiskup Kolumna biczowaniaTradycja głosi, że to właśnie przy niej biczowany był Jezus. Obecnie relikwia znajduje się w Bazylice św. Praksedy w Rzymie. Ma wysokość 63 cm i średnicę od 13 do 20 cm. Została wykonana z marmuru egipskiego pochodzącego z okolic Bir Kattar. Uważa się, że relikwia przechowywana była przez judeochrześcijan w kościele na wzgórzu Syjon. Kardynał Giovanni Colonna di Carbognano w 1223 sprowadził kolumnę do Rzymu. Umieszczona została wówczas w relikwiarzu z też:Bohaterski ksiądz i łańcuch złożony z wiernych. Tak ratowano relikwie i dzieła sztuki w Notre Dame Sergiusz Papliński, ps. „Kawka”, zmarł w Londynie w wieku 94 lat. Był ostatnim żołnierzem wyklętym, mieszkającym w Wielkiej Brytanii
Te dwie chusty uznawane są za najważniejsze relikwie. Co wiemy o jednej i drugiej? To jedna z największych zagadek dotyczących chrześcijaństwa. Do dziś nie wiadomo, czy płótno grobowe zwane Całunem Turyńskim jest prawdziwe, czy może to wprost idealny falsyfikat. Potwierdzona w wiarygodnych dokumentach historia całunu sięga tylko wieku XIV, kiedy w Szampanii traktowano go jak obiekt kultu w miejscowym kościele. Płótno zwane było jeszcze wtedy „całunem z Lirey”. Przez kolejne stulecia tkanina przechodziła z rąk do rąk. Co przedstawia, że jest uznawana za relikwię? Obustronny wizerunek człowieka (mężczyzny) wraz z licznymi śladami krwi. Sylwetka człowieka znalazła się na całunie samoistnie, co oznacza, że dzięki jakieś energii „wypaliła” się w tkaninie (więcej o wizerunku Jezusa Chrystusa i nietypowym objawieniu w osobnym tekście). Umiejscowienie odbitych śladów odpowiada opisowi w Ewangelii. Tradycja chrześcijańska mówi, że w płótno został po śmierci owinięty Jezus Chrystus. Łata czy oryginalny materiał? Od kilku stuleci trwa debata o autentyczność całunu. Pierwsze badania wykonano w 1898 roku, kolejne już w XX wieku. Stosowano metody chemiczne, fizyczne, optyczne. Żadnej tezy nie uznano za ostatecznej. Powołana w 1978 roku grupa badawcza nad całunem Shroud of Turin Research Project mimo wyczerpujących analiz tkaniny stwierdziła, że nie jest w stanie przedstawić spójnej, z naukowego punktu widzenia, hipotezy powstania całunu. Dopiero w 1988 roku, za zgodą kardynała Anastasio Ballestrero, przeprowadzono badania nad Całunem Turyńskim metodą radiowęglową. Wykazały one, że płótno najprawdopodobniej powstało w latach 1260-1390. Jednak również tego badania nad autentycznością całunu nie uznano za wiążącego – w 2000 roku dwójka badaczy zakwestionowała tę analizę, argumentując, że do badań pobrano próbkę całunu pochodzącą z łatania (całun naprawiany był w okresie średniowiecza), a nie z oryginalnego płótna. Całun turyński Świadectwo fałszerstwa Dzięki przeprowadzonym badaniom udało się ustalić, że krew znajdująca się na płótnie ma grupę AB – jest zatem typowa dla ludności zamieszkującej miejsca opisane w Nowym Testamencie. Analiza pyłków kwiatów na całunie pozwoliła stwierdzić, że przebywał on w Palestynie. Oczywistym jest również, że mężczyzna owinięty w płótno został wcześniej ukrzyżowany. Przeciwnicy Całunu Turyńskiego zauważają jednak, że wizerunek mężczyzny na płótnie nie może sylwetką mężczyzny, ponieważ ułożenie ciała w ten sposób jest praktycznie niemożliwe. Niektórzy badacze uważają, że odwzorowanie twarzy na tkaninie po jej rozprostowaniu powinno być znacznie szersze. Sporna jest również kwestia fałd – ich brak na płótnie zdaniem wielu badaczy świadczy o sfałszowaniu Całunu Turyńskiego. Ostatnia wzmianka dotycząca wątpliwej autentyczności tkaniny pochodzi z 2011 roku. Zdaniem włoskiego malarza Luciano Buso, autorem całunu jest Giotto di Bondone żyjący na przełomie XIII i XIV wieku. Chusta jako sudarium Ale Całun Turyński to nie jedyna tkanina, z którą Jezus Chrystus miał mieć kontakt w dniu swojej śmierci. Innym, mniej znanym, ale przechowywanym jako relikwia płótnem jest Chusta z Oviedo. To właśnie nią owinięto głowę Jezusa po jego śmierci – od ponad tysiąca lat przechowywana jest w hiszpańskiej katedrze w Oviedo. Co do autentyczności tej tkaniny nie istnieją praktycznie żadne wątpliwości. Nie ma na niej ludzkiego oblicza, a jedynie plamy krwi z ran znajdujących się na głowie oraz ślady potu. O tym, że jest to sudarium, czyli apaszka rzymskiego legionisty, opowiada Ewangelia Mateusza, Łukasza, Marka i Jana. O ile obiektywna historia Całunu Turyńskiego sięga dopiero XIV wieku, o tyle Chusta z Oviedo przechowywana była jako relikwia w klasztorze św. Marka w Jerozolimie już osiem stuleci wcześniej. Obecnie chusta wystawiana jest tylko trzy razy do roku: w Wielki Piątek, w święto Podwyższenia Krzyża Świętego (14 września) i podczas dnia św. Mateusza Ewangelisty (siedem dni później). Chusta z Oviedo Szereg zbieżności Dopiero w roku 1965 badacze wpadli na pomysł przeprowadzenia analizy porównawczej śladów krwi znajdujących się na całunie i chuście. 20 lat czekano na zgodę, żeby przeprowadzić takie badania. I, co ciekawe, analiza wykazała, że na obu tkaninach znajduje się ta sama grupa krwi – AB, niezwykle rzadka w średniowiecznej Europie. Dzięki porównaniu tkanin udało się również stwierdzić, że oba materiały są do siebie bardzo podobne, a różni je jedynie sposób ich tkania. Poza tym charakterystyczne rozmieszczenie plam krwi na Chuście z Oviedo wykazuje zaskakującą zbieżność z odbiciem twarzy na Całunie Turyńskim. Analiza pyłków kwiatowych przeprowadzona przez najlepszego na świecie eksperta w tej dziedzinie Szwajcara Maksa Freia wykazała, że – tak samo jak całun – chusta pochodzi z Palestyny i datowana jest na czasy Jezusa Chrystusa. Ale to nie koniec analiz chusty. Dzięki zaawansowanej technologii udało się zmierzyć długość odbicia nosa mężczyzny i wynik jest identyczny z długością nosa mężczyzny uwiecznionego na całunie. Dowody nie do podważenia Chusty z Oviedo nie wolno mylić z chustą, którą św. Weronika otarła Jezusowi Chrystusowi twarz podczas wnoszenia krzyża na Golgotę. Zwyczaj żydowski nakazywał, żeby ciało przed złożeniem do grobu najpierw okryto czterometrowym całunem, a następnie dokładnie obwiązano, aż do szyi. Z kolei na głowę Jezusa Chrystusa położono sudarium, czyli chustę potową, którą wcześniej otarto Jego twarz. Liczne badania potwierdzają, że Chusta z Oviedo to tkanina, która okrywała twarz Chrystusa po Jego śmierci. Spór dotyczący Całunu Turyńskiego to efekt silnego, samoistnego odbicia całego wizerunku w wyniku energii – na Chuście z Oviedo nie ma bowiem odzwierciedlenia ciała czy sylwetki. Poza tym dla wielu zwolenników całunu jednym z najważniejszych dowodów świadczących o jego autentyczności są wyniki badań ran spod korony cierniowej. Okazuje się, że wypływ krwi zgadza się z rozmieszczeniem żył i tętnic, nie może więc być mowy o fałszerstwie, ponieważ układ krwionośny odkryto dopiero w XVI wieku. Całun Turyński, jeśli jest prawdziwy, to zatem niezaprzeczalne świadectwo zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Julia Wysocka Zobacz także: Wiara w Boga jest zaprogramowana w mózgu Rodzimy się z „zaprogramowaną” religią, a dopiero poznanie świata pozwala nam się od niej oddalić lub się do niej przybliżyć. HISTORIE PRAWDZIWE: Ludzie, którzy przeżyli własny pogrzeb! (Obudzili się w trumnie) Pięć autentycznych historii, kiedy uznani za zmarłych ludzie zostali pogrzebani żywcem. Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
WG6xDO.