Dochodzenie prowadzono, jak to ujęto, "w sprawie obrazy uczuć religijnych, do których miało dojść między 13 a 29 października w Piotrkowie, w krótkich odstępach czasu w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, poprzez umieszczenie na elewacji biura poselskiego posła PiS Antoniego Macierewicza plakatów i banerów z napisami, które w ocenie pokrzywdzonego Tomasza T. obrażały jego
Najlepsza odpowiedź Shiya odpowiedział(a) o 11:40: Teoretycznie wszystko można pod to podciągnąć, szczególnie że można tworzyć nowe wiary, którym przeszkadzałoby choćby oddychanie w obecności ich członków. Odpowiedzi ania0067 odpowiedział(a) o 11:20 Z tą Biblią mi się trochę nie spodobało (ale nie że bym wyciągała 5 tys! czy ogólnie pozywała do sądu)No i osoby starsze mogą się obrazić o tych fanatyków, ponieważ one przestają mieć z wiekiem dystans do żartu, wiem, bo mieszkam blisko babci, powiesz jej coś, że źle robi- wkurza się, powiesz jej, że to co powiedziała tobie nie podoba się- wkurza się. Powiesz jej, że się wkurza o byle co- grozi, że przestanie się odzywać!Ale ogólnie nawet fajny skecz :D blocked odpowiedział(a) o 11:19 Nieśmieszne. Obraza autorytetu w denny i nieśmieszny sposób, do tego nader głupi, bezmyślny i wulgarny. EKSPERTOcelotic odpowiedział(a) o 11:21 No własnie to co na filmiku. Głupie szydzenie z czyjejś wiary. Ale to jest denne. Jeszcze tak nieśmiesznego skeczu nie słyszałem. EKSPERTYarless odpowiedział(a) o 13:59 Obrazą uczuć religijnych może być wszystko. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Obraza uczuć religijnych stanowi występek z kategorii przestępstw materialnych (inaczej skutkowych, co oznacza, że aby doszło do jego popełnienia, musi zaistnieć czyn oraz określony jego skutek). Brak jest w doktrynie jednoznacznego rozstrzygnięcia, czy określenie „innych osób” wymaga obrazy uczuć przynajmniej dwojga ludzi. W 2014 r. przed Sądem Rejonowym dla Warszawy – Mokotowa w Warszawie rozpoczął się proces Jerzego Urbana, redaktora naczelnego „tygodnika Nie”. Zarzucono mu, iż dopuścił się publicznego znieważenia przedmiotu czci religijnej poprzez opublikowanie karykaturalnego rysunku, nawiązującego do wizerunku Jezusa Chrystusa i związanego z nim kultu Najświętszego Serca Jezusowego. Wizerunek ten zdążył już zyskać nawet swoisty przydomek „Zdziwionego Jezusa”. Sprawa dotyczyła zatem przestępstwa obrazy uczuć religijnych [art. 196 przepisu, mówiąc delikatnie, kontrowersyjnego, który budzi duże zainteresowanie opinii publicznej. Najpierw kara, potem uchylenie Historia tego procesu pełna była niespodziewanych zwrotów akcji. Sąd I instancji uznał oskarżonego za winnego zarzucanego mu czynu, przyjmując zarazem, iż jego zachowanie (którego miał się dopuścić działając umyślnie, z zamiarem ewentualnym) stanowiło znieważenie przedmiotu czci religijnej. Jako karę wymierzono grzywnę, która łącznie przekładała się na kwotę 120 000 zł. W konsekwencji wniesienia apelacji wyrok skazujący został w 2019 r. uchylony, sprawa zaś została przekazana do ponownego rozpoznania. 8 października 2020 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy – Mokotowa w Warszawie nieprawomocnie uniewinnił oskarżonego od zarzucanego mu czynu. Przedstawiając motywy przemawiające za uniewinnieniem, Sąd skupił się na ocenie tego, czy zachowanie oskarżonego stanowiło znieważenie w ujęciu prawnokarnym. Opierając się na wykładni pojęcia „znieważenie” w optyce innych przepisów prawa karnego [jak choćby dla przykładu art. 216 § 1 i 2 - „klasycznego” przestępstwa zniewagi], Sąd doszedł do wniosku, iż karalne jest tylko takie zachowanie, które stanowi wyrażenie pogardy lub/i uwłaczanie czci w perspektywie przyjętych standardów społecznych i kulturowych. Analizując właściwości wizerunku „Zdziwionego Jezusa”, Sąd nie dostrzegł w nim jakichkolwiek elementów obscenicznych, pogardliwych i wulgarnych. Sama modyfikacja wizerunku Jezusa Chrystusa nie została utożsamiona z wyrażeniem pogardy, wystawieniem na pośmiewisko - nie stanowiła zatem znieważenia. „Zdziwiony Jezus” został potraktowany jako przejaw ekspresji artystycznej. Wolność słowa, prawo do krytyki i satyry a ochrona uczuć religijnych Proces ten dla wielu osób postronnych mógł wydawać się nieco kuriozalny. Od czasu wniesienia aktu oskarżenia wobec Jerzego Urbana do jego uniewinnienia minęło ponad 6 lat. Pytania o zasadność tak długiego procedowania w sprawie „Zdziwionego Jezusa” są po części uzasadnione. W rzeczywistości jednak sądy musiały pochylić się nad rozstrzygnięciem kolizji zachodzącej pomiędzy szeroko ujętą wolnością słowa, prawem do krytyki i satyry a ochroną uczuć religijnych. Z jednej bowiem strony, bezsporny jest nałożony na wolność sumienia i wyznania parasol ochronny w formie obowiązujących przepisów prawa. To właśnie z tej wolności wywodzi się prawnokarna ochrona uczuć religijnych. Z drugiej zaś strony, wolność słowa, [utożsamiana także z wolnością do wyrażania poglądów w sferze publicznej] podlega ochronie prawnej na polu konstytucyjnym i międzynarodowym. Stanowi przecież jeden z fundamentów demokratycznego państwa prawa. Konsekwencją prawomocnego uniewinnienia Jerzego Urbana jest wyznaczenie granic wolności wyrażania poglądów w sferze publicznej w przypadkach, gdy dojść może do obrażenia uczuć religijnych. Orzeczenie to może okazać się pomoce w ocenie zachowań jako potencjalnie karalnych znieważeń przedmiotów czci religijnej. Realne jest przecież przyjęcie, iż liczba prowadzonych postępowań karnych dotyczących spraw o obrazę uczuć religijnych może się zwiększyć. W tej kwestii wydane zostało przecież przez Prokuratora Generalnego polecenie nadzorowania przez prokuraturę postępowań prowadzonych w sprawach zachowań przestępnych „[…] wymierzonych w osoby wierzące, włącznie z zastraszaniem, niszczeniem i bezczeszczeniem miejsc kultu religijnego [...]”[1]. Tęcza również nie obraża Proces Jerzego Urbana nie jest jedynym, który w ostatnim czasie prowadzony był w sprawie o obrazę uczuć religijnych. W dniu 2 marca 2021 r. zapadło uniewinniające orzeczenie Sądu Rejonowego w Płocku w głośnej sprawie oskarżonych o obrazę uczuć religijnych aktywistek[2]. Czytaj: Sąd: Tęcza nie obraża. Sąd uniewinnia za "tęczową Maryję" >> Sprawa wstrząsnęła opinię publiczną. Duża część dokumentacji składającej się na akta tej sprawy stanowiły listy osób, które określały się jako praktykujący katolicy, gdzie wskazywano, iż taki wizerunek postaci będącej przedmiotem czci religijnej nie obraża katolików[3]. Siłą rzeczy na kanwie tej sprawy pojawiła się potrzeba oceny przez sąd znaczenia sześciokolorowej tęczy, będącej symbolem społeczności LGBT [+]. W ustanych motywach rozstrzygnięcia sąd uznał, iż tęczowa flaga, jako symbol osób nieheteronormatywnych, nie zawierała w sobie treści znieważających [stanowiących wyraz pogardy, nie zawierała poniżających i hańbiących treści]. Mając zaś na względzie niewielką liczby postępowań karnych, prowadzonych w sprawach o obrazę uczuć religijnych, praktycznie każda sprawa tego rodzaju może mieć charakter litygacyjny [jak także medialny] Celem przytoczenia tych procesów jest krótka refleksja nad brzmieniem art. 196 który w założeniu wyznaczać miał granicę wolności wyrażania poglądów i chronić tym samym uczucia religijne. W praktyce jednak przepis ten, zważywszy na jego nieprecyzyjne brzmienie, generuje ryzyko cenzurowania wolności wypowiedzi pod pretekstem ochrony uczuć religijnych. Prawo karne niczym młot [na czarownice] Prawo karne to ultima ratio. Reakcja prawnokarna na naruszenia dóbr chronionych prawem uzasadniona jest wyłącznie w takich okolicznościach, gdy inne środki ochrony prawnej nie znajdują zastosowania lub są niewystarczające. Gdy w optyce prawa znajduje się potrzeba rozstrzygnięcia kolizji pomiędzy wolnością wyrażania poglądów [obejmującą także prawo do krytyki, protestu i satyry] a ochroną uczuć religijnych, to instrumentarium prawnokarne powinno być wykorzystywane z maksymalną ostrożnością. Przecież nie każdy konflikt pomiędzy wolnością słowa a uczuciami religijnymi musi rozgrywać się z udziałem organów ścigania. Spory tego rodzaju mogą być przecież rozstrzygane na drodze postępowania cywilnego, na podstawie przepisów określających ochronę dóbr osobistych. Prawo karne to także prawo pewności interpretacji i stosowania. Zgodnie z zasadą nullum crimen sine lege certa, przepisy określające odpowiedzialność karną spełniać muszą tzw. kryterium określoności. W konsekwencji na ich normatywną treść powinny składać się pojęcia maksymalnie precyzyjne, nie stwarzające ryzyka elastycznej wykładni przez organy prowadzące postępowanie karne. Przepisy nieprecyzyjne operują pojęciami nieostrymi, których interpretacja na etapie stosowania prawa skutkować może brakiem jednolitości w ich stosowaniu. Skoro prawo karne stanowi młot regulujący konflikty społeczne, to państwo powinno z niego korzystać w sposób proporcjonalny, uwzględniający istotę każdej z wolności chronionych prawem. Użycie owego młotu w sporach o obrazę uczuć religijnych powinno być ostatecznością. Nieumiejętne jego wykorzystanie grozić może cenzurą wolności wyrażania poglądów i skutkować wywołaniem obawy przed korzystaniem z wolności słowa w sposób, który może nie spotkać się z aprobatą części społeczeństwa. Przepis nie do końca nowy Podkreślić należy, iż rozważania dotyczącą przepisu, który stanowi wierne odzwierciedlenie regulacji karnych, wprowadzonych do polskiego porządku prawnego w zupełnie innych realiach społecznych i politycznych. Konstrukcja art. 196 jest bowiem zaskakująco podobna do art. 198 kodeksu karnego z 1969 r. [nazywanego także kodeksem Andrejewa], który to przepis również przewidywał karalność publicznego znieważenia przedmiotu czci religijnej i w konsekwencji wywołania stanu obrazy uczuć religijnych. Przepisy kodeksu Andrejewa zaś nawiązywały bezpośrednio do obowiązującego w latach 1949 – 1970 Dekretu o ochronie wolności sumienia i wyznania [dokładniej rzecz ujmując – art. 5 wskazanego dekretu określał przestępstwo obrazy uczuć religijnych]. Porównanie aktualnego brzmienia art. 196 do obowiązującego niegdyś ustawodawstwa karnego PRL prowadzi do dość zaskakującej konkluzji. Przepisy te brzmią niemalże identycznie. Art. 196 został w zasadzie przepisany z kodeksu Andrejewa, jedyna różnica polega na kolejności wymienionych w jego treści kar. Podobieństwo to budzić może poważne wątpliwości dotyczące ryzyka zrównania standardów, wyznaczających granice wolności wyrażania poglądów w demokratycznym państwie prawa z przewidzianą w ustawodawstwie karnym PRL ochroną uczuć religijnych. Problemy teoretyczne [kwestia wykładni] Przestępstwo obrazy uczuć religijnych stanowi podręcznikowy przykład braku precyzji legislacyjnej. Jest to przepis o tyle unikalny, iż w jego brzmieniu ustawodawca zdecydował się na wyszczególnienie szeregu pojęć nieostrych, które siłą rzeczy podlegać muszą drobiazgowej wykładni przez organy procesowe na każdym etapie postępowania karnego. Skoro mamy do czynienia z brakiem jednoznaczności wykładni znamion tego przestępstwa, to siłą rzeczy istnieje ryzyko bardzo różnej jego interpretacji na etapie stosowania prawa. Taka konstrukcja przepisu rzutuje bezpośrednio na jego praktyczne ujęcie, zarówno w perspektywie organów procesowych, jak także innych stron postępowania karnego. Dokonując analizy treść art. 196 pod kątem potencjalnego sprawstwa czynu zabronionego, ustalić trzeba, czy nastąpiło publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych. By móc to czynić, należy sprawdzić, czy dane zachowanie stanowi znieważenie. Przy tej ocenie stosować należy kryteria obiektywne, znajdujące swoje oparcie w społecznych normach kulturowo-obyczajowych, z zastosowaniem powszechnie przyjętych kryteriów. Innymi słowy, znieważeniem jest tylko takie zachowanie, za które uzna je przeciętny, modelowy odbiorca. Odbiorca przecięty – z uwzględnieniem powszechnych standardów społecznych i kulturowych – to odbiorca z założenia neutralny, nieuprzedzony względem poszczególnych przejawów życia publicznego. Subiektywne odczucia jednostek, które uważają, że dane zachowanie stanowi wyraz pogardy, pozostają poza optyką prawa karnego, jeśli nie pokrywają się z oceną przeciętnego odbiorcy. Nie można także wykluczyć, że przy ocenie zachowania jako potencjalnego znieważenia pojawi się potrzeba sprawdzenia, czy stanowiło ono przejawem korzystania przez jednostkę z przysługującej jej wolności do wyrażania poglądów [także krytycznych!] w szeroko ujętym dyskursie publicznym. Debata publiczna podlega ciągłym zmianom, który na przestrzeni lat przyjmuje coraz to nowe formy. Obejmuje ona zarówno prawo do protestu, krytyki, jak także satyry. Pomocne w tym zakresie jest orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wypowiedział się przeciwko możliwość ingerencji organów władzy publicznej w wolność wypowiedzi poza przypadkami mowy nienawiści, podżegania do przemocy, nietolerancji lub nienawiści[4]. Uwzględnienie kontekstu dyskursu publicznego przy ocenie zachowania jako znieważenia jest bardzo istotne zwłaszcza teraz, gdy polaryzacja poglądów poszczególnych grup społecznych znacząco utrudnia ustalenie jednolitych, powszechnie przyjętych kryteriów oceny. Nie można wykluczyć, iż potencjalne znieważenie przedmiotu czci religijnej stanowiło reakcję na inne zachowanie, być może nie wypełniające znamion czynu zabronionego, lecz wywołujące sprzeciw części opinii publicznej [jako doskonały przykład wskazać można posługiwanie w szeroko ujętym dyskursie publicznym terminem „ideologia LGBT”, co wywołuje sprzeciw części społeczeństwa]. Analogicznie rozpatrywać można spektrum protestów społecznych wobec październikowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Elementem dyskursu publicznego jest prawo do wyrażania poglądów w sferze publicznej, także w ramach protestu. Jeśli zaś oceniamy dane „znieważenie” jako przejaw twórczości artystycznej, powinniśmy uwzględnić specyfikę sztuki jako wykraczającej niejednokrotnie poza powszechnie przyjęte granice zachowań akceptowalnych społecznie. Istotą sztuki jest bowiem nie tylko prowokowanie do refleksji, jak także wyznaczanie granic dyskursu publicznego. Podobnie jak w przypadku interpretacji znieważenia, ustalenie wystąpienia obrazy uczuć religijnych u co najmniej dwóch osób jest wyjątkowo problematyczne. Obrazę uczuć religijnych prawo definiuje jako emocjonalną reakcję jednostki na zachowanie względem przedmiotu czci religijnej. Towarzyszyć jej muszą konkretne negatywne uczucia [poczucie naruszenia godności, zawstydzenie, zażenowanie, smutek], rozumiane jako stan obrazy. Definicja ta nie rozwiewa jednak wszystkich wątpliwości natury praktycznej. Brakuje jednolitej praktyki dowodowej w zakresie udowodnienia, iż u danej osoby wystąpiła owa obraza uczuć religijnych. Analogicznie jak w przypadku znieważenia, przy ocenie obrazy uczuć religijnych zastosowanie będą miały kryteria obiektywne i w konsekwencji sprawdzenie, czy w danych okolicznościach obraza uczuć religijnych wystąpiłaby u przeciętnego odbiorcy. Uczucia religijne definiuje jednak domyślna subiektywizacja. Indywidualna [subiektywna] perspektywa jednostki uzupełnia optykę przeciętnego odbiorcy i tym samym umożliwia skuteczne ustalenie, czy doszło do obrazy. Pozostaje oczywiście pytanie o środki dowodowe, które służyć mają ustaleniu, czy w danych okolicznościach doszło do popełnienia przestępstwa. Musi być wina umyślna Finalne wątpliwości dotyczące wykładni przestępstwa obrazy uczuć religijnych obejmują kwestie znamion strony podmiotowej. Bezsporne jest to, że zarówno publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej [lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych], jak też obrażenie uczuć religijnych innych osób musi wynikać z winy umyślnej. Problematyczne jest jednak jednoznaczne ustalenie, czy karalne jest tylko takie zachowanie, które popełnione zostało umyślne w zamiarze bezpośrednim [dolus directus – chęć popełnienia przestępstwa], czy także ewentualnym [dolus directus – przewidywanie możliwości popełnienia przestępstwa i równocześnie godzenie się z taką okolicznością]. W tym zakresie nie sposób dopatrzyć się jednolitego poglądu na gruncie jurydycznym i doktrynalnym. Wątpliwości te są o tyle istotne, iż przyjęcie, że do popełnienia przestępstwa obrazy uczuć religijnych dojść może w wyniku zachowania umyślnego w formie zamiaru ewentualnego znacząco poszerza pole penalizacji tego przepisu. Skutek powyżej przedstawionych problemów wykładni i stosowania tego przepisu może być tylko jeden – istnienie stanu niepewności prawnej. Nie można zaakceptować sytuacji, gdy osoba korzystająca z przysługującego jej prawa do wyrażania poglądów nie jest w stanie ustalić jednoznacznych granic tej wolności. Art. 196 w jego obowiązującym brzmieniu może działać mrożącą na debatę publiczną, zwłaszcza w przypadku, gdy dochodzi do poruszenia tematyki kontrowersyjnej lub kwestionowanej przez część społeczeństwa. Analogicznie, obowiązujące brzmienie przepisu i jego niejednoznaczność może skutkować wywołaniem efektu mrożącego w sferze szeroko ujętej sztuki krytycznej, która siłą rzeczy wyznacza granice wolności twórczości artystycznej i dokonuje redefiniowania tego, czym jest sztuka. Problemy praktyczne [kwestia stosowania prawa] Kontrowersje dotyczące art. 196 związane są także z jego stosowaniem na płaszczyźnie postępowania karnego. Przypomnieć należy, że mowa jest o przestępstwie ściganym w trybie publicznoskargowym. Siłą rzeczy, działania organów ścigana o relewancji procesowej cechować będzie w tych sprawach pewna dyskrecjonalność. W trakcie postępowania przygotowawczego istnieć będzie konieczność oceny potencjalnego zachowania przestępnego jako znieważenia. Organ procesowy zastosować powinien przy tej ocenie powszechnie przyjęte standardy społeczne i kulturowe. Zadanie to jest jednak niezwykle trudne. Wskazane kryterium może być przecież bardzo różnie interpretowane. Dodatkowo samo znieważenie przybrać może bardzo wiele form, postępujące procesy społeczne i ewolucja dyskursu publicznego nie ułatwiają zarazem opracowanie jednego, niepodważalnego klucza, który umożliwiłby ocenę danego zachowania za znieważenie. Dodatkowo uwzględnić trzeba kontekst samego zdarzenia. Niewykluczone jest przecież to, że potencjalne znieważenie przedmiotu czci religijnej stanowi reakcję na inne zachowania, które mogą [lecz nie muszą] wywoływać sprzeciw części społeczeństwa. W praktyce bardzo trudno wyobrazić sobie także weryfikację obiektywizacji obrażenia uczuć religijnych danej osoby bądź osób na etapie postępowania przygotowawczego. Wielokrotnie za niewystarczające w tym zakresie uznać należy zeznania osób, których to uczucia religijne miały zostać obrażone. Jednocześnie nasuwa się pytanie, czy organ ścigania na etapie postępowania przygotowawczego dysponuje instrumentami umożliwiającymi weryfikację obiektywizacji oceny występującej u pokrzywdzonych obrazy uczuć religijnych. Jeśli tak, to jakie kryteria znajdują zastosowanie przy ocenie tego stanu? Na marginesie wskazać należy, iż dość kontrowersyjnie przedstawiają się okoliczności, gdy następuje wszczęcie postępowania karnego w sprawie o obrazę uczuć religijnych bez inicjatywy potencjalnych pokrzywdzonych. Załóżmy, iż określone zachowanie stanowić mogło publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej, brak jednak informacji o potencjalnych pokrzywdzonych. W jaki sposób organy ścigania mają ustalić, czy czyjeś uczucia religijne zostały obrażone? Czy rozpocząć musi poszukiwanie osób obrażonych? Możliwe rozwiązania Skoro mamy do czynienia z przepisem nieprecyzyjnym [i w tym zakresie wadliwym], to rozważyć należy różne możliwości rozwiązania stanu niepewności prawnej. Nie ma niestety jednego, skutecznego sposobu na rozwianie wszystkich wątpliwości, dotyczących brzmienia 196 Najłatwiejszym rozwiązaniem byłaby zmiana trybu ścigania tego przestępstwa. Charakterystyka uczuć religijnych jako przeżycia indywidualnego zdaje się wskazywać, iż czyn z art. 196 powinien być ścigany w trybie prywatnoskargowym. Wymagałoby to jednak zmiany brzmienia przepisu i uznania, iż karalne byłoby obrażenie uczuć religijnych pojedynczej osoby. Niejako przy okazji należałoby zastanowić się nad przewidzianymi za to przestępstwo sankcjami. Możliwość orzeczenia sankcji o charakterze izolacyjnym [kary pozbawienia wolności] wydaje się, przy uwzględnieniu zmieniających się realiów społecznych, wysoce kontrowersyjne. Kompromisowe rozwiązanie polegałoby na uznaniu czynu z art. 196 za wykroczenie. Wiązałoby się to z potrzebą zmiany jego brzmienia. Do rozważenia byłoby przyznanie w takim przypadku ochrony prawnej pojedynczej osobie, której uczucia religijne zostały obrażone. Kara przewidziana za popełnienie tego wykroczenia musiałaby zostać określona w granicach przewidzianych przepisami kodeksu wykroczeń. To rozwiązanie jest o tyle kuszące, iż w takim wypadku ochrona uczuć religijnych nadal byłaby realizowana w sferze prawa publicznego, co zarazem nie skutkowałoby potencjalną odpowiedzialnością karną sprawcy. Rozwiązanie najdalej idące polegałoby na dekryminalizacji obrazy uczuć religijnych, co zresztą postulowano. Taki zabieg legislacyjny skutkowałby ograniczeniem możliwości dochodzenia ochrony prawnej z tytułu obrażonych uczuć religijnych. Sprawy rozpatrywane by były na podstawie przepisów prawa cywilnego - w reżimie odpowiedzialności cywilnoprawnej z zakresu dóbr osobistych. Wbrew pozorom, ochrona cywilnoprawna uczuć religijnych jest jednak bardzo szeroka. Obejmuje bowiem – w przeciwieństwie do reżimu odpowiedzialności karnej, możliwość kierowania roszczeń o charakterze majątkowym wobec pojedynczej osoby. Dodatkowo możliwe jest ubieganie się ochronę cywilnoprawną w przypadkach, gdy zachowanie naruszające dobra osobiste było nieumyślne. Rozwiązanie to mogło by spotkać się jednak z oporem części opinii publicznej. [2] [4]Wyrok ETPCZ z 17 lipca 2018 r., 38004/12, MARIYA ALEKHINA I INNI v. ROSJA, LEX nr 2522653; Wyrok ETPCZ z 30 stycznia 2018 r., 69317/14, SEKMADIENIS LTD. v. LITWA, LEX nr 2433054. – By doszło do obrazy uczuć religijnych, nie wystarczy fakt, że jakiś przedmiot kultu, a w tym przypadku można się w ogóle zastanawiać, czy niekonsekrowane opłatki takim przedmiotem były, został znieważony. Decyduje zamiar bezpośredni, którego w żaden sposób tu nie było, lub zamiar ewentualny. Uczucia religijne osób obrażonych na Jerzego Urbana za opublikowanie w tygodniku "Nie" zdziwionego Jezusa wsadzonego w znak zakazu sąd wycenił na 120 tys. zł. To rekord. "Napruci winem apostołowie" piosenkarki Dody kosztowali ją już tylko 5 tys zł. Co, kiedy i jak bardzo uraziło polskich katolików? Przedstawiamy przegląd "bluźnierczych" dzieł sztuki „Oskarżony w szyderczy sposób składał wyjaśnienia dotyczące rysunku” oraz „nie sposób uznać, aby oskarżony z takim doświadczeniem życiowym nie zdawał sobie sprawy, z tego iż Najświętsze Serce Jezusowe jest przedmiotem kultu chrześcijańskiego” – usłyszał 85-letni Jerzy Urban, redaktor naczelny tygodnika „NIE”, w środę w Sądzie Rejonowym Warszawa Mokotów. Sędzia Rafał Stępak uznał Urbana winnym obrazy uczuć religijnych (art. 196 kodeksu karnego) oraz skazał na grzywnę 120 tysięcy złotych i pokrycie kosztów sądowych. Proces toczy się od 2013 roku i dotyczy grafiki, która ilustrowała artykuł o apostazji zamieszczony w tygodniku „Nie”. Na grafice widać „zdziwionego Jezusa” wpisanego w drogowy znak zakazu. Wraz ze sprawą Urbana odżyła niekończąca się debata na temat tego, czym właściwie są „uczucia religijne” i czy w świeckim państwie można karać za ich obrazę. Jerzy Urban zamieścił na fanpage’u „Nie” komentarz: „Wskutek drakońskiego wyroku – rysunek, który podobno obraża uczucia religijne, został niezwykle spopularyzowany we wszystkich portalach internetowych. Wlepiłby mi sąd 10 tysięcy, to nikt by nie zwrócił uwagi. 120 tysięcy już zwraca uwagę i działa na moją korzyść z tego powodu, że w istocie jest to zagrożenie istnienia wszystkich gazet, czasopism i portali i programów, które idą na zwadę z Kościołem. To jest odpowiedź na film »Kler«, że będziemy używać państwa do poskramiania tych, którym się nie podoba święta religia katolicka”. To ile za cenzopapę? Absurdalnie wysoka grzywna za „zdziwionego Jezusa” ma również wymiar komiczny – grafika jest śmiesznie niewinna w porównaniu do dzieł w wulgarny sposób wyśmiewających Jana Pawła II, które polscy internauci produkują w setkach tysięcy i masowo rozpowszechniają na najpopularniejszych portalach (bardziej szczegółowo „cenzopapy” opisane są w dalszej części tekstu). Jerzy Urban podkreśla, że wyrok jest nie do utrzymania. Patrząc na dotychczasowe orzeczenia (część z nich przytoczymy w artykule) – jest to prawdopodobne, ale nie pewne. Czym są właściwie uczucia religijne? Nie istnieje definicja legalna, ale Sąd Najwyższy w 2004 opisał je następująco: „Można je określić jako stan psychiczny, którego istotę stanowi ustosunkowanie się wewnętrzne do przeszłych, obecnych i przyszłych zdarzeń, bezpośrednio lub pośrednio związanych z religią jako formą świadomości społecznej, obejmującej wierzenia dotyczące sensu i celu istnienia człowieka, ludzkości i świata”. Zobacz art. 196 kodeksu karnego Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Co roku zgłaszanych jest kilkadziesiąt spraw z art. 196 Kk. Zobacz statystyki 2004-2016 Skoro wiemy już kto i za co „powinien” odpowiadać, zobaczmy, jak to wygląda w praktyce. Zapraszamy do lektury autorskiego przeglądu „obraz”. Poniżej mogą się znaleźć treści i obrazy naruszające poczucie dobrego smaku, raniące uczucia religijne oraz nieodpowiednie dla dzieci. nie popiera, ani też nie potępia żadnych z nich. Przedstawiamy je w celach edukacyjnych – objaśniania sfery życia na styku sztuki, religii, polityki i prawa. Przodownikiem w zgłaszaniu przestępstw z art. 196 jest Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. To on stoi za donosem na Dorotę Rabczewską – Dodę, ukaraną grzywną 5 tysięcy złotych. Piosenkarka stwierdziła w jednym z wywiadów, że „bardziej wierzy w dinozaury niż Biblię”, ponieważ „ciężko uwierzyć w coś, co spisali jacyś napruci winem i palący jakieś zioła”. Nowak ścigał również Adama Darskiego „Nergala”, lidera zespołu Behemot, za podarcie Biblii podczas koncertu w 2008 roku. Sprawa rozpatrywana była kilkukrotnie przez sądy różnych instancji. Ostatecznie Nergala uniewinniono. Ale Ryszard Nowak jest nadal aktywny. W 2013 zawiadomił prokuraturę o tym, że piosenkarz Czesław Mozil odbył stosunek seksualny w kościele (muzyk chwalił się tym w wywiadzie), w 2014 donosił na innego piosenkarza – Macieja Maleńczuka za stwierdzenia: „Polacy są tak naprawdę faszystami” oraz „w głębi duszy takiego katolika widzę hitlerowską swastykę”. W czerwcu 2015 z kolei donosił na Roberta Biedronia za… zdjęcie portretu Jana Pawła II ze ściany w swoim gabinecie. Nergal, czyli Adam Darski Ostatnią głośną interwencją Nowaka był kolejny donos na Nergala. Muzyk z okazji dnia kobiet w 2018 roku wstawił na Youtube’a film, na którym śpiewa piosenkę „Marcowy kwiatek” i wymachuje przed kamerą czarnym penisem, do którego przybity jest Jezus. Wideo było hitem w sieci i w krótkim czasie posypały się zawiadomienia do prokuratury. Penisem Nergala oburzony był nie tylko Nowak, ale również poseł PiS Dominik Tarczyński oraz minister w rządzie PiS Joachim Brudziński. Minister nie szczędził znanemu muzykowi gorzkich słów, nazywając go „kozakiem” i „elytą” i zachęcając do podobnego potraktowania gwiazdy Dawida i wizerunku Mahometa. Zgodnie ze swoją logiką minister podżegał zatem do kolejnego przestępstwa obrazy uczuć religijnych. Sztuka, która obraża Najsłynniejszy proces o obrazę uczuć religijnych wytoczono artystce Dorocie Nieznalskiej. W styczniu 2001 Nieznalska zaprezentowała w Galerii Wyspa w Gdańsku pracę „Pasja”. Instalacja składała się z filmu wideo przedstawiającego ćwiczącego na siłowni mężczyznę oraz z metalowego krzyża, w który było wkomponowane zdjęcie męskich genitaliów. Na kilka dni przed zamknięciem wystawy reportaż o tej instalacji pokazała stacja TVN. Zaraz po zamknięciu wystawy grupa parafian z Gdańska złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Proces rozpoczął się kilka miesięcy później, w 2002 roku sąd pierwszej instancji uznał Nieznalską za winną i skazał na ograniczenie wolności i 20 godzin prac społecznych. Prawomocny wyrok uniewinniający artystkę zapadł dopiero po dziesięciu latach procesów. Argumentacja sądu opierała się na stwierdzeniu, że do obrazy uczuć religijnych potrzeba celowości, a nie zamiaru ewentualnego. Instalacja Nieznalskiej „Adoracja Chrystusa” – wideo-art Jacka Markiewicza, na którym artysta pieści średniowieczny krzyż z przybitym Chrystusem ma już ponad 20 lat. W 2013 pokazano ją podczas wystawy „British British Polish Polish” w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Informacja trafiła do prawicowych mediów. Do galerii zaczęli przychodzić ludzie i zbiorowo odmawiać różańce w intencji „wypędzenia diabła”. Donos do prokuratury złożyła posłanka Anna Sobecka z PiS, która – jak wynika z treści pisma – wystawy nie widziała. Niedługo później dołączył do niej kolejny poseł PiS Andrzej Jaworski, szef Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. Jak ujęła to w tekście dla prof. Maria Poprzęcka: „Swoje zgorszenie »profanacją krzyża« wyrażają osoby, które uczestnicząc w wielkopiątkowych nabożeństwach, zgodnie z odwiecznym rytuałem adoracji same obejmują i całują figurę ukrzyżowanego Chrystusa”. Na ratunek papieżowi „21 grudnia 2000 roku, ponad 12 lat temu, pan Witold Tomczak, sprawujący wówczas mandat posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej III kadencji, w warszawskiej galerii Zachęta zrzucił kamień symbolizujący rzekomo meteoryt z podobizny ojca Świętego Jana Pawła II. Konstrukcja składająca się z tego wizerunku oraz z kamienia stanowiła rzekomo dzieło sztuki autorstwa włoskiego artysty Maurizia Cattelana, zatytułowane »La Nona ora« (wystawione pod tytułem The Ninth Hour, czyli Dziewiąta Godzina). Towarzystwo Ubezpieczeniowe na Życie Gerling Polska, jako ubezpieczyciel tego tzw. »dzieła sztuki«, złożyło w tej sprawie powiadomienie o podejrzeniu dokonania przestępstwa. Postępowanie to toczy się od 12 lat i na dzień 13 maja bieżącego roku zaplanowano kolejny termin rozprawy przeciw panu Witoldowi Tomczakowi. Samo określenie czynu będącego przedmiotem aktu oskarżenia, czyli uszkodzenie rzeźby, urąga podstawowym zasadom analizy rzeczywistości. Rzeźba, będąca dziełem sztuki, powinna nieść w sobie ponadczasowe wartości utożsamiane z pięknem i wywoływanymi przez nie pozytywnymi emocjami. »Dzieło« Maurizia Cattellana nie niesie ze sobą żadnej z tych wartości, a jedyną intencją jej autora jest chęć ubliżenia uczuciom religijnym chrześcijan”. W ten barwny sposób w 2013 roku w sprawie wybryku Witolda Tomczaka interweniował Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, dając polskiej myśli estetycznej jedną z ciekawszych definicji „dzieła sztuki”. Akcja posła Tomczaka w Zachęcie Sam poseł wystosował list do ówczesnego ministra kultury Kazimierza M. Ujazdowskiego oraz do ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, w którym apelował o odwołanie dyrektor Zachęty i wszczęcie postępowania przeciwko „urzędnikowi państwowemu żydowskiego pochodzenia”. Chodziło oczywiście o Andę Rottenberg. Lech Kaczyński zdecydowanie odcinał się od żądań Tomczaka: „Nie widzę powodu do wszczynania śledztwa o obrazę uczuć religijnych. List posła Witolda Tomczaka jest głupi i antysemicki, i ja z tym językiem się nie identyfikuję (…) Działania pani Rottenberg jako dyrektora narodowej galerii są kontrowersyjne. Jej domniemane pochodzenie nie ma jednak w tej sprawie nic do rzeczy, podobnie jak to, czy podatki na utrzymanie galerii płacą głównie katolicy”. Po latach procesu, który przeciągał się ze względu na immunitet oskarżonego, Tomczak został w 2016 został prawomocnie skazany, ale sąd odstąpił od wymierzenia kary ze względu na niską szkodliwość czynu. Były poseł nie krył niezadowolenia z powodu rozwiązania sprawy, ponieważ mimo wszystko trafił do rejestru karnego. Tomczak wystąpił więc do prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie, którego dostąpił w grudniu 2017. Sztuka – polityka – Kościół „W ostatniej dekadzie problem obrazy uczuć religijnych nagłaśniany był co najmniej trzykrotnie. W przypadku spektaklu „Klątwa”, pracy „Adoracja” w Centrum Sztuki Współczesnej, za obrazę uczuć religijnych wielu uznało też ustawienie „Tęczy” Julity Wójcik obok kościoła Zbawiciela w Warszawie. To, co łączy te wszystkie przypadki, to fakt, że „uczucia religijne” wykorzystywane są przez polityków jako element walki politycznej, a sama sztuka współczesna – jako symbol zepsucia” – opowiada Aleksander Hudzik, kurator, krytyk sztuki i publicysta. Przykład „Tęczy” jest o tyle ciekawy, że dzieło powstało po raz pierwszy w 2010 roku w Domu Pracy Twórczej w Wigrach i podpierało tamtejszy klasztor kamedułów. Drugi raz pojawiła się przed Parlamentem Europejskim w 2011 jako część projektu „Fossils and Gardens” organizowanego z okazji pierwszej polskiej prezydencji w UE. Prawdopodobnie tam doszło do jej „skażenia” w konserwatywnym imaginarium (w końcu europejskość i homoseksualizm są nierozdzielnymi jeźdźcami postępowej apokalipsy). Sama artystka sugerowała raczej, że tęcza miała być uniwersalnym symbolem miłości, pokoju, przymierza, przyjaźni, również tolerancji, jednocześnie ta uniwersalność miała być apolityczna, tęcza miała być „po prostu piękna”. Jednak, gdy dzieło z Brukseli trafiło na warszawski plac Zbawiciela, stało się symbolem wojny kulturowej. Duchowni wielokrotnie narzekali na „zawłaszczanie symbolu przymierza przez środowiska homoseksualne”, to samo powtarzali politycy (np. Jacek Żalek). Tęcza kilkukrotnie była podpalana, w dodatku wśród poklasku prawicy. W 2014 roku dyrektor Radia Maryja Tadeusz Rydzyk komentował „szkoda, że tylko tyle się spaliło”. Najpełniej spór o tęczę wyartykułował jednak w parę miesięcy przed Rydzykiem Patryk Jaki, mówiąc: „Stolica Polski nie jest gejowska i nigdy nie będzie. Dlatego ta tęcza płonęła wielokrotnie i będzie płonęła jeszcze kilka razy. Jeżeli PO chce bronić osób, które z buciorami wchodzą w świat wartości obecnych w Polsce od tysiąca lat, to nie może skończyć się inaczej”. Kto ma prawo mówić o religii? „Zazwyczaj awantura żeruje na głębokim niezrozumieniu sztuki i absolutnym braku wsłuchania się w intencję artysty czy artystki. Sprawa sprowadza się niemal do tego, że obraza uczuć religijnych to po prostu krytyczne zabieranie głosu w sprawie religii przez osoby nie związane bezpośrednio z instytucjami kościoła” – komentuje Aleksander Hudzik. Rzeczywiście, uczucia religijne dotyczą, jak wskazują sądy „przeżyć wewnętrznych”, zatem sfery bardzo prywatnej. Tymczasem to, w jaki sposób ścigani są sprawcy naruszeń, zakłada, że są osobami z zewnątrz, które uczuć religijnych nie posiadają, ale biorą symbole obcej sobie religii i je znieważają. Dlaczego artyści wychowani w kulturze katolickiej nie mieliby pokazywać tego, w jaki sposób osobiście przeżywają kult i jak interpretują estetyczne i społeczne dziedzictwo religii (tu przykładem może być chociażby wystawa „Heavenly Bodies” w nowojorskim MET). W pewnym więc sensie kodeksowy zakaz „obrazy uczuć religijnych” jest tak naprawdę nakazem przestrzegania czystości religii – jej sfery wizualnej i doktrynalnej. Ciekawym przykładem tego, że z perspektywy chrześcijańskiej na sztukę krytyczną można reagować też humanistycznie, a nie doktrynalnie, jest mini-reportaż TVN sprzed kilkunastu lat o dziele Eugeniusza Get-Stankiewicza „Zrób to sam”. Instalacja składa się z krzyża, Jezusa i młotka. Wisi na ścianie kamienicy we Wrocławiu, na przeciwko kościoła. Jeden z księży zapytanych przez reportera, czy go to oburza, odpowiada: „W tradycji chrześcijańskiej to nie gwoździe Cię zabiły, lecz mój grzech”. Zakazać „sztuki upadłej” „Bluźnierstwo, transgresja — koniecznie z udziałem symboli religijnych — jest jedyną szansą na to, by ktokolwiek zwrócił uwagę na współczesną sztukę. I to jest właśnie miara jej upadku. Na naszych oczach sztuka współczesna, a przynajmniej te jej kierunki, które odrzucają klasyczną, grecką jeszcze triadę: piękno — prawda — dobro, umiera”- uważa skrajnie konserwatywny publicysta katolicki, Tomasz Terlikowski. W podobny sposób sens sztuki widzieli parlamentarzyści z Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji – dzieło ma być ładne i ma się nam robić od niego miło. Trudno znaleźć bardziej odległą definicję wartości artystycznej od tego, co proponuje nam zazwyczaj sztuka współczesna, która chce podważać oczywistości, autorytety, normy społeczne, słowem: uprawiać krytykę. Dla prawicy produkcja artystyczna to cementowanie tak zwanego dziedzictwa narodowego i celebracja tradycji. I tym dziedzictwem i tradycją są rzeczy, które sprawiają, że czujemy z nich dumę i zachwycają, bo jak mają nie zachwycać? Największą obietnicą prawicy w kwestiach kultury jest wyrugowanie z dyskursu publicznego nie tylko tego, co prowokujące, niekanoniczne, ale też wstydliwe. Przykładem tego jest zapowiedź ministra kultury Piotra Glińskiego, że samorządy przejęte przez PiS nie pozwolą na urządzanie w teatrach spotkań dotyczących udziału Polaków w Zagładzie. Spektakl, którzy „przekracza wszelką wyobraźnię” „Klątwa” Oliviera Friljića gra na wszystkich nutach tego cywilizacyjnego sporu. Jest w radykalny sposób obrazoburcza i wulgarna – w najsłynniejszej scenie jedna z aktorek robi fellatio na dildo doczepionym do figury Jana Pawła II, w innej jeden z aktorów przebija swoim własnym penisem zdjęcie z podobizną samego reżysera. W pewnym momencie aktorzy pytają publiczność wprost: „No i co? Za mało inteligentnie? Za mało elokwentnie?”. Sztuka naszpikowana jest szyderstwami ze środowiska artystycznego, z obiegu kultury, z samych widzów żądnych sensacji. „Klątwa” atakuje Kościół – robi to zupełnie na poważnie, zarzucając systemowe zaniechania w przeciwdziałaniu przemocy wobec dzieci, czy wykorzystywanie swojej dominującej pozycji w społeczeństwie. Scena, w której aktorzy opowiadają o tym, jak byli przez księży wykorzystywani i molestowani oparta jest na prawdziwych historiach. Nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów, ale śledztwo trwa. W czerwcu swoją opinię o spektaklu dostarczył biegły – ksiądz prof. Eugeniusz Sakowski z UKSW, współpracownik Episkopatu Polski. Wynik był jednoznaczny. „Obraza uczuć religijnych w tym spektaklu zachodzi, poczynając od bezczeszczenia krzyża, który jest symbolem nie tylko katolicyzmu, ale i całego chrześcijaństwa. Następnym symbolem, który został obrażony, jest postać Jana Pawła II. To przekracza wszelką wyobraźnię, żeby z papieża zrobić obiekt seksualny. Gdyby Jan Paweł II żył, byłoby to kwalifikowane jako obraza głowy państwa” – opowiadał ekspert w rozmowie z PAP. Wcześniej minister kultury Piotr Gliński domagał się ocenzurowania spektaklu, latem 2017 wycofał z kolei dofinansowanie dla festiwalu Malta, ponieważ jednym z jego kuratorów był reżyser „Klątwy”. Politycy prawicy nazywali sztukę PO-wską propagandą, a sytuacja zaogniła się zwłaszcza po tym, jak stołeczny ratusz, nieskutecznie próbował zakazać protestów pod siedzibą teatru. Atmosfera skandalu wokół „Klątwy” nie opada i nadal jest paliwem dla politycznej dystynkcji. Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Warszawy, deklarował, że wybierze się do teatru (jak prawdziwy mieszczanin). Jego kontrkandydat z PiS Patryk Jaki zapewniał z kolei, że „Klątwa” była dla niego obrzydliwa, ale nie będzie cenzurował sztuki. Artyści mogą odetchnąć? Na razie polskie sądy (choć postępowania się przeciągają i przechodzą różne instancje) w ostatecznym rozrachunku stoją na straży wolności ekspresji. Często – pomimo swojej jawnej niechęci do obrazoburstwa. Doskonałym tego przykładem są orzeczenia w sprawie podarcia Biblii przez Nergala (artysta krzyczał do ludzi „żryjcie to gówno”). Sędzia Dorota Radaszkiewicz z Sądu Okręgowego w Olsztynie w 2014 orzekła w wyroku, że jego zachowanie było „wulgarne, prostackie i nielicujące z treściami, jakie winien ze sobą nieść przekaz artystyczny”. Ale jednocześnie „nie każde jednak takie zachowanie jest przestępstwem”. Wyrok był uniewinniający. Rok później sędzia prof. Jacek Sobczak z Sądu Najwyższego zwrócił również uwagę na fakt, że osoby które zgłaszały obrazę uczuć nie były obecne na koncercie Nergala. Samo widowisko było z kolei dedykowane ludziom o określonych poglądach i wrażliwości, zwolenników tego typu przekazów. „To nie jest tak, że prokuratura ma badać, jak się człowiek zachowuje w swoim środowisku, swoim domu, czy nie narusza czyichś uczuć” – ogłosił sędzia, kończąc tym samym wieloletni spór. Część prawników postuluje nawet uznanie istnienia czegoś w rodzaju „kontratypu sztuki„, który zdejmowałby z działań mogących naruszać art. 196 odpowiedzialność karną. „Na razie w Polsce nie doszło do prawomocnego skazania artysty w związku z działalnością artystyczną. Ale to nie cenzura sądowa, kodeks karny czy cywilny jest największym problemem. Najgroźniejsze są naciski personalno-finansowe, mechanizmy instytucjonalne, np. obcinanie dotacji” – opowiadała w kwietniu 2017 dr Anna Demenko, prawniczka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, specjalistka od prawa karnego, współautorka książki „Cenzura w sztuce polskiej po 1989 roku. Aspekty prawne”. Zakaz szkalowania, zakaz krytykowania W gorszym położeniu są jednak nie-artyści, lub artyści wypowiadający się prywatnie. Przykładem jest tu wymieniana już Doda i manifestacja jej poglądów, jej niewiary, którą sąd uznał za obrazę uczuć religijnych. W 2015 po wniesionej przez nią skardze konstytucyjnej Trybunał Konstytucyjny potwierdził ogólne założenie przepisu 196 kk – karanie za obrazę uczuć religijnych nie jest sprzeczne z konstytucyjnymi gwarancjami wolności słowa i sumienia. Ale czy rzeczywiście powinniśmy to robić i utrzymywać w systemie karnym taki straszak? Szczęście ma zatem osoba stojąca za krzyżem z puszek po piwie Lech, przyniesionym przed Pałac Prezydencki podczas „antysmoleńskich” demonstracji. Śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. Jako przykład słynnego procesu dotyczące obrazy uczuć religijnych podaje się często wcześniejszy proces Jerzego Urbana. Wyrok za tekst „Obwoźne sado-maso” zapadł z powodu naruszenia przepisów prawa prasowego, a nie 196 kk. W 2002, gdy tekst został opublikowany, Papież Karol Wojtyła nie był jeszcze świętym, ani błogosławionym, ani nawet zmarłym. Zatem z perspektywy doktryny katolickiej nie mógł być uznawany za obiekt kultu. Nazywając go więc „Breżniewem Watykanu”, „sędziwym bożkiem” i pisząc o „nocniczku na jego świątobliwą kupkę” Urban naruszył ustawową zasadę „dozwolonej krytyki” i dopuścił się „sformułowań godzących w godność innych osób”. Od tamtego słynnego procesu minęło wiele lat. W międzyczasie Jan Paweł II zmarł i został oficjalnie katolickim świętym w najszybszym procesie kanonizacyjnym w historii. W całej Polsce jego imię nadawane jest szkołom, bibliotekom, skwerom, ulicom. Kult papieski zabrnął już dawno do etapu, w którym twarz papieża lub jego imię zdobią dywany, kilimy, opakowania z kremówkami, poduszki, pościel, papierośnice, koszulki, ciasto na pizzę, czy wreszcie łydki i plecy – w postaci tatuaży (wszystkie te przykłady znaleźć można łatwo w internecie). Na agresywny merchandising Jan Paweł II ścigać się można pewnie tylko z Powstaniem Warszawskim. Do tego dochodzą pomniki, rzeźby, tablice upamiętniające fakt, że jakieś miejsce odwiedził, ale że mieszkał tam ktoś, kto był jego przyjacielem w czasach studenckich. Wszystkie te upamiętnienia idą w tysiące, a niektóre z nich znane są ze swojej niezamierzonej zapewne komiczności (jak na przykład słynny „Papież-Pudzian„). Nikt nie ściga za obrazę uczuć religijnych pizzerii, która upiekła twarz papieża, ani firmy Gellwe, która sprzedaje masę na kremówki, reklamując je jako „papieskie”. Cenzopapa szaleje Kwestią czasu było zatem, by kult papieża odbił się czkawką. To, co w 2002 szokowało w artykule Urbana albo nagraniu, na którym minister w kancelarii Prezydenta Kwaśniewskiego Marek Siwiec w papieskim geście całuje ziemię, w polskim internecie w 2018 jest już tak powszechne, że niemal niemodne. Sieć dosłownie zalana jest memami o Janie Pawle II. Cześć z nich jest dosyć niewinna – na przykład żarty o kremówkach, czy nawiązania do nagrań, w których papież rozmawia z dziećmi (stamtąd pochodzi słynne zdanie „A czy papież lubi małe dziewczynki z warkoczykami?”). Na podstawie cytatów z papieża powstała cała płyta „Hardbass Wadowice” autorstwa anonimowego kolektywu XD Project. Część memów i filmików (produkowanych w dużej mierze przez użytkowników forum Wykop) dotyczy abstrakcyjnych, choć kontrowersyjnych żartów (internauci „ujawniają”, że papież pragnął eksterminacji wszystkich Polaków i chciał jej dokonać razem z Andrzejem Dudą, Adolfem Hitlerem i Andresem Breivikiem), część kręci się wokół symboliki godziny (godzina śmierci Karola Wojtyły). Zdecydowanie królują jednak żarty z rzekomej pedofilii papieża. Ten leitmotif polskiego internetu bije na głowę popularnością wszystkie żarty o „piąteczku”, czy o pracy w Mordorze. By je znaleźć wystarczy wpisać „JP2GMD” (skrót od „Jan Paweł 2 Gwałcił Małe Dzieci”). Te żarty z JPII to z jednej strony szczeniacka przyjemność z brukania autorytetów, z drugiej – upust dla złości na klerykalizację sfery publicznej, polski kościół, a przede wszystkim – niechęć do rozliczenia się z pedofilii. Papież jest tu tylko symbolem, obiektem przeniesienia. Uderzenie w jego najświętszą ikonę ma być niejako karą za „grzechy kościoła”. Jeśli takim karnawałem upustu zmęczenia kościołem jest dla pokoleń urodzonych w latach 70., 80. i wcześniej film „Kler”, tak dla młodszych Polaków – tym doświadczeniem wspólnotowego ujścia złości jest nurt „cenzopapa” – jak określa się go slangowo. RIGCZ startuje w Warszawie Zastanawialiście się, skąd się wzięło słowo RIGCZ w nazwie jednego z warszawskich komitetów wyborczych? I dlaczego jego kandydaci mają głównie 18-21 lat? RIGCZ pochodzi od komentarza jednego internauty, który rozgniewany na obraźliwy mem z papieżem rozpoczął swoją perorę [pisownia oryginalna]: „No i ja się pytam człowieku dumny ty jesteś z siebie zdajesz sobie sprawę z tego co robisz? Masz ty w ogóle rozum i godność człowieka?” RIGCZ to oczywiście akronim „rozumu i godności człowieka”. Słowo weszło do słownika najnowszej młodej polszczyzny i oznacza cechę rozsądku (użycie: Ktoś ma rigcz. Ktoś się wypowiedział z rigczem. Coś brzmi lub wygląda rigczowo). Art. 196 kk? Najlepiej go skreślić Jakie z tego płyną wnioski? Z jednej strony – gdyby państwo chciało na poważnie zająć się karaniem obrazy uczuć religijnych, sądy zostałyby zalane tego typu sprawami. Pod warunkiem oczywiście, że osoby zainteresowane składaniem zawiadomień do prokuratury podłączyłyby się najpierw do internetu i zobaczyły co, i na jaką skalę się tu wyprawia. Drugi wniosek jest taki, że kwestię art. 196 kk należy wreszcie rozwiązać. Politycy deklarują wsparcie dla artystów, ale rzadko słychać, by ktoś odważył się powiedzieć, że przepis prawa karnego, na podstawie którego są ścigani, nie odpowiada standardom świeckiego państwa, które równo traktuje obywateli. Dominika Sitnicka Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o polityce i mediach. Prowadzi relacje LIVE w mediach społecznościowych.

Ks. Andrzej Draguła 27 września 2019. Ks. Andrzej Draguła. Fot. Więź. Prokuratura orzekła, że do znieważenia przedmiotu czci i obrazy uczuć religijnych dojść nie mogło, ponieważ proboszcz z Płocka jest katolikiem, więc trudno racjonalnie zakładać, aby chciał on (bądź choćby godził się) obrazić uczucia religijne innych

Lublin. Pili i palili w kościele, a potrzeby fizjologiczne załatwili na krzyż. Jaka kara może ich spotkać? Palili papierosy i pili alkohol podczas mszy w jednym z lubelskich kościołów. Po opuszczeniu przybytku wiary załatwili potrzebę fizjologiczną na stojący na... 25 lipca 2022, 14:25 "Obecne prawo zachęca do poniżania". Solidarna Polska chce zmian ws. obrazy uczuć religijnych Solidarna Polska składa w Sejmie projekt zmian w Kodeksie Karnym, które mają zagwarantować wiernym różnych kościołów większą ochronę prawną. Poinformował o tym... 14 kwietnia 2022, 13:45 Profanacja Matki Boskiej Częstochowskiej? Policja zatrzymała kobietę za obrazki z tęczową aureolą Policjanci z Płocka zatrzymali 51-letnią kobietę w związku z sytuacją, jaka miała miejsce pod koniec kwietnia. Chodzi o rozwieszenie obrazków z wizerunkiem... 7 maja 2019, 13:36 Wiceburmistrz Wadowic obraziła katolików krojąc tort z papieżem? Mieszkanka Wadowic zawiadomiła policję o obrazie uczuć religijnych. Według niej miało do tego dojść podczas uroczystości z okazji 98. rocznicy urodzin Jana... 11 lipca 2018, 17:28 Dlaczego za publiczne pieniądze krzewi się kult szatana Satanizm w natarciu. Zbulwersowany biskup włocławski Wiesław Mering napisał do wiernych list, by dać wyraz swojemu zdumieniu, że w katolickim kraju telewizja... 6 września 2011, 6:00 Wizyta papieża Franciszka w Kanadzie. „Jestem bardzo zasmucony i pragnę prosić o przebaczenie za zło popełnione przez katolików” Papież Franciszek zakończył w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego sześciodniową wizytę w Kanadzie. Ostatnim etapem podróży było Iqaluit na północy tego... 30 lipca 2022, 7:59 Ten popularny lek w połączeniu z alkoholem może doprowadzić do zatrucia! Wywołuje duszności i zaburzenia rytmu serca. Stosuj go ostrożnie Popularny i znany od lat lek na zakażenia układu moczowego, jakim jest furagina, stosowały już nasze babcie. Obecnie środek ten, który ma działanie... 28 lipca 2022, 13:01 Media: ZNP straciło 250 tys. złotych. Związek inwestował w... beczki whisky Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) stracił 250 tysięcy złotych. Chciał inwestować beczki whisky, ale interes okazał się nierentowny. O nadużyciu w ZNP... 27 lipca 2022, 12:44 Turyści z Holandii zapłacili za swoją głupotę. Zobacz, co zrobili na Rodos Na greckiej wyspie Rodos policja aresztowała trzech Holendrów. Turyści postanowili ukraść i zniszczyć symboliczną flagę Grecji, zawieszoną nad średniowiecznym... 26 lipca 2022, 19:28 Czym jest szkaplerz karmelitański? Św. Jan Paweł II przyjął go w Wadowicach i nosił do śmierci Szkaplerz jest znakiem przymierza z Maryją. Za jego pomocą pomaga Ona ludziom w trosce o ich zbawienie – powiedział PAP karmelita bosy o. Włodzimierz... 16 lipca 2022, 8:17 Nadużywanie alkoholu szkodzi. Symboliczne spożywanie go też może zaszkodzić... na mózg Nadużywanie alkoholu nie służy zdrowiu. Naukowcy stwierdzili jednak podwyższony poziom żelaza w mózgu także tych osób, które po drinki sięgają okazjonalnie. Już... 15 lipca 2022, 8:32 Akcyza znowu w górę. Za co i o ile więcej zapłacimy w przyszłym roku? W przyszłym roku czeka nas kolejna podwyżka akcyzy. Jak donosi „Fakt” podatników ten zabieg będzie kosztował 2,4 mld zł. Za butelkę wódki zapłacimy prawie o 1... 14 lipca 2022, 8:00 Kodeks drogowy 2022. Czy osoba nietrzeźwa może siedzieć za kierownicą? Jest warunek „Nie można spożywać alkoholu w jadącym pojeździe” albo „Tylko pasażerowie z tyłu mogą pić” - takie wpisy można znaleźć na forach internetowych. Jak jest... 12 lipca 2022, 8:13 Walka z pedofilią w Kościele. Papież Franciszek zabrał głos: W niektórych krajach jest opór W Kościołach w niektórych krajach jest opór wobec wprowadzania w życie kroków w ramach walki z pedofilią i zapobiegania jej – powiedział papież Franciszek w... 8 lipca 2022, 15:24 Alergia na alkohol daje różne objawy. Po kieliszku jesteś czerwony lub kichasz? To może być alergia. Zobacz, jakich objawów nie lekceważyć Alergia na alkohol może objawiać się tym, że po wypiciu wina, piwa czy drinka na skórze pojawiają się czerwone plamy lub pokrzywka. Czasami pojawia się... 6 lipca 2022, 14:58 Posiedzenie Sejmu. W planach posłów między innymi zaostrzenie kodeksu karnego, ustawa o obronie ojczyzny i rezerwy strategiczne W środę rozpocznie się dwudniowe posiedzenie Sejmu. Wśród tematów, jakimi zajmą się parlamentarzyści jest zaostrzenie kar za najcięższe przestępstwa, a także... 5 lipca 2022, 21:03 Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz nagrana jak kupuje alkohol. Zwolniona pracownica Biedronki chce odszkodowania Pracownica Biedronki została zwolniona z pracy w 2019 r., po tym, jak do internetu trafiło nagranie z monitoringu, na którym widać prezydent Gdańska Aleksandrę... 5 lipca 2022, 16:57 Mimo upałów, Polacy kupują mniej piwa. "Cena piwa konsekwentnie rośnie od wielu kwartałów i należy podejrzewać, że będzie dalej rosła" Analitycy porównali sprzedaż piwa podczas ostatniego długiego weekendu w czerwcu z analogicznym weekendem sprzed roku. Jak się okazuje, podczas tegorocznej... 5 lipca 2022, 11:21 Polska aplikacja pomaga w rzucaniu nałogów. Ma aż 90 proc. skuteczności w ostrzeganiu przed nawrotami uzależnienia. Jak działa Nałogometr? Rzucasz nałóg? Upewnij się, że do niego nie wrócisz. Abstynencja jest o wiele trudniejsze niż samo odstawienie papierosów, alkoholu, narkotyków czy pewnych... 29 czerwca 2022, 14:47 Piwo to eliksir na męskie jelita? W Portugalii odkryto, jaka porcja dziennie działa ochronnie i nie tuczy. Nie musi być bezalkoholowe! Piwo to jeden z ulubionych męskich trunków. Choć zawiera szkodliwy alkohol, jego picie nie jest pozbawione zdrowotnych korzyści. Najnowsze odkrycie dotyczy jego... 20 czerwca 2022, 15:32 USA: Dwie śmiertelne ofiary strzelaniny w kościele w Alabamie Dwie osoby nie żyją, dwie kolejne są ranne. To skutek strzelaniny, do której doszło w kościele w amerykańskim stanie Alabama. 17 czerwca 2022, 8:40 Kodeks karny. Rząd chce podnieść kwotę, od której kradzież będzie przestępstwem. Wszystko przez inflację Rządowy projekt zmian w Kodeksie karnym, który trafił już do Sejmu, przewiduje wzrost wartości przedmiotu kradzieży, która powoduje, że sprawca będzie... 15 czerwca 2022, 14:41
Skarżąca uważa, że tryb ścigania przestępstwa z art. 196 k.k. jest nieadekwatny w stosunku do przedmiotu ochrony – uczuć religijnych innych osób, który z natury rzeczy dotyczy wyłącznie indywidualnego interesu, a nie ochrony porządku publicznego.

Doda, Kozyra, Nergal, Nieznalska, Palikot - to lista osób tylko z ostatnich lat, których działalność artystyczna, celebrycka czy polityczna uwikłana jest w procesy i dyskusje na temat obrazy uczuć religijnych katolików. Ten ostatni zapowiadał nałożenie maski na figurę Chrystusa Króla w Świebodzinie, za co na pewno spotkałoby go oskarżenie. Podstawą prawną do skierowania oskarżenia do prokuratury jest artykuł 196 kodeksu karnego: "Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Trzeba przyznać, iż przepis ten nie ma w Polsce dobrej prasy. Zarzutów wobec niego jest dużo. Penalizacja zachowań zawartych w tym przepisie odbierana jest w naszym kraju jako przejaw ingerencji Kościoła w życie społeczne, czy też naruszenie zasady świeckiego państwa, chodzi bowiem jak by nie było o jakieś zachowanie w obszarze religii. Często podnoszonym zarzutem jest także kwestia nieprecyzyjności pojęcia "uczucia religijne". Wątpliwości wobec zasadności tego przepisu w polskim systemie prawnym przedstawił niedawno prof. Z. Mikołejko w tekście pt. "Mlot na Dodę i wolność słowa" (GW, "Otwiera się tu pole dla wyroków wydanych na podstawie przekonań, nie zaś na podstawie faktów związanych z przekroczeniem określonych norm. Nie wiem zresztą, czy takie precyzyjne normy da się tu w ogóle ustalić. Pytanie zarazem, czy jakiekolwiek uczucia ze sfery publicznej, w tym także uczucia religijne, powinny być w ogóle przez prawo chronione?" - pyta filozof i religioznawca. Spróbujmy więc ustalić i wyjaśnić parę rzeczy. Sekularyzacja bluźnierstwa Po pierwsze, trzeba jasno powiedzieć, że rzeczony przepis prawny nie dotyczy sfery religijnej w takim znaczeniu, że państwo spieszy z pomocą Kościołowi (religii) w ściganiu przestępstw przeciwko wierze. To nie jest instrument władzy, którym posługuje się świeckie ramię państwa w celu ścigania i karania odstępców od wiary, heretyków i schizmatyków. Niestety, w publicystycznym dyskursie przepis ten służy często do wskrzeszania starych demonów antykościelnej retoryki, wspominając stosy inkwizycji, do których przyrównuje się dzisiejsze wyroki sądowe. Przestępstwo, o którym mowa, sytuuje się w obszarze życia społecznego. Przepis kodeksu karnego nie sankcjonuje przestępstwa o charakterze religijnym (dokonanym wewnątrz religii), lecz przestępstwo dotyczące standardów życia społecznego, relacji międzyludzkich. Ostateczną racją istnienia tej normy prawnej jest godność człowieka, a w szczególności wyrastająca z tej godności wolności sumienia i wyznania. Bardzo często zranienie (obraza) uczuć religijnych bywa mylone z bluźnierstwem, czyli grzechem przeciwko Bogu, które polega na znieważeniu osób lub rzeczy, które w danej religii uznane są za święte. Owszem, czyn, który będzie przedmiotem normy prawnej, najczęściej jest bluźnierstwem, ale nie za bluźnierstwo skazany bywa ten, kto się go dopuszcza. Bluźnierstwo należy traktować w kategorii grzechu (sfera religijna), ale w polskim, cywilnym systemie prawnym bluźnierstwo nie jest przestępstwem - inaczej niż w wielu krajach islamskich, gdzie bluźnierstwo jest nie tylko grzechem, lecz także przestępstwem, karanym nawet śmiercią. Współczesna doktryna prawna - oczywiście w ramach cywilizacji zachodniej - utrzymuje, iż w państwie liberalnym bluźnierstwo nie może być uznane za przestępstwo, gdyż kwestia ta pozostaje poza kompetencją państwa świeckiego. Państwo nie może ingerować w doktrynę, normy czy praktyki religijne, nie może też rozstrzygać o ich prawdziwości. Stać się tak może jedynie wtedy, gdy jakiś element religii zagrażałby ładowi społecznemu. Myli się więc ten, kto sądzi, iż prawo stoi w ten sposób na straży prawdziwości religii czy jej roli w państwie. Ma on być jedynie sposobem zagwarantowania wolności jej wyznawania. Dodajmy, iż przestępstwo publicznego bluźnierstwa przeciw Bogu istniało w kodeksie karnym z 1932 r. (art. 172): "Kto publicznie Bogu bluźni, podlega karze więzienia do lat 5". Zauważyć trzeba jednak, iż już wtedy prawo podkreślało publiczny charakter czynu karalnego, wskazując na odbiór tego czynu przez innych, a nie na sam czyn bluźnierstwa. Można powiedzieć, iż współcześnie nastąpiła swoista sekularyzacja tego przestępstwa i oddzielenie charakteru nadprzyrodzonego danego czynu (grzechu) od jego aspektu naturalnego (charakter przestępczy). Podkreślmy raz jeszcze, iż ocenie prawno-karnej podlega to, czy zostało naruszone zupełnie świeckie dobro chronione, np. porządek publiczny czy też wolność sumienia i wyznania. Ochronie nie podlegają treści jakiejś religii lub światopoglądu, a raczej wolność człowieka w sferze wyborów religijnych i światopoglądowych oraz wolność uzewnętrzniania tych wyborów, np. w ramach kultu. Poprzez ten przepis państwo chroni prawo każdego obywatela do posiadania przekonań religijnych, do ich wyznawania oraz prawo do ochrony przed ingerencją osób trzecich w relację człowieka do sacrum, którą po prostu nazywamy wiarą. Przeciw dyskryminacji W przypadku przestępstwa zranienia uczuć religijnych najczęściej dochodzi do kolizji dwóch dóbr chronionych: prawa do wolności słowa z jednej strony oraz prawa do wolności sumienia i wyznania z drugiej. Na prawo do wolności słowa najczęściej powołują się artyści, których działania odbierane są jako obraźliwe. Bywa, iż na prawo do wolności słowa (ekspresji artystycznej) powołują się sdy w wyrokach uniewinniających. I tak w uzasadnieniu wyroku uniewinniającym Nergala za podarcie Biblii i nazwanie jej "księgą kłamstw", sędzia Krzysztof Więckowski powiedział, że działanie oskarżonego było "swoistą formą sztuki", zgodną z "metalową poetyką grupy Behemoth". Także wyrok skazujący odbierany jest jako zamach na wolność słowa. Po werdykcie skazującym Dodę na karę 5 tys. złotych grzywny za obrazę uczuć religijnych, czego artystka dopuściła się, mówiąc w wywiadzie o Biblii, iż "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Jej menadżer oświadczył: "Artystka nigdy nie znieważała uczuć religijnych i nie miała takiej potrzeby nawet na koncertach, co mogłaby czynić bezkarnie [podkr. moje] w świetle orzecznictwa, uznającego to za dopuszczalną »kreację artystyczną«". Co do bezkarności takich zachowań, to menadżer jednak się myli. Wolność słowa, ekspresji i wyrażania opinii nie jest wolnością absolutną, a działanie artystyczne nie jest okolicznością wyłączającą spod oceny prawnej. Owszem, artysta może więcej, ale nie może wszystkiego. Działanie artysty, które może zostać odebrane jako obraźliwe, musi być rzeczywiście artystycznie zasadne, by mogło zostać usprawiedliwione. Nie można zasłaniać się artystycznym charakterem wypowiedzi bądź czynu, gdy jest on jawnie skierowany przeciwko religii i nie jest uzasadniony żadnym działaniem rozumianym w kategoriach sztuki. Przypomnijmy, iż Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (art. 10, ust. 2) do racji ograniczających wolność słowa zalicza między innymi "ochronę dobrego imienia i praw innych osób". Jednym z tych praw jest wolność sumienia i wyznania. W takim razie można powiedzieć, iż indywidualnym przedmiotem ochrony jest pewien fragment wolności sumienia i wyznania (wolności religijnej), który można by określić jako wolność od zachowań znieważających przedmioty i miejsca związane z oddawaniem czci. Zasada ta znajduje także potwierdzenie w wyrokach Trybunału w Strasburgu. W jednym z nich przypomina się, iż działanie artystyczne nie może godzić w ducha tolerancji, tzn. dyskryminowania kogokolwiek i czegokolwiek. Bezkarne obrażanie ludzi wierzących - nawet ujęte w formę artystyczną - należy uznać za element takiej dyskryminacji. Zranione uczucia Liczne kontrowersje wzbudza pojęcie uczuć religijnych oraz ich subiektywny charakter. Uczucia religijne to najogólniej rzecz ujmując pewne stany afektywne, doznania, przeżycia, które są związane z przeżywaniem wiary, z doświadczaniem relacji danej jednostki z sacrum. Chodzi więc o uczucia, które powiązane są z określonym przedmiotem lub miejscem, a dokładnie z osobami i wartościami, do których one odsyłają, o których mówią. Jest to zgodne np. z katolicką nauką o kulcie obrazów, według której cześć oddana wizerunkowi przechodzi na osobę. Jeżeli istotą kultu (analogicznie: wiary) jest relacja, to istotą obraźliwego zranienia będzie naruszenie tej relacji poprzez jej wyśmianie czy znieważenie. Przestępstwo obrazy uczuć religijnych polega więc na ugodzeniu w więź o charakterze religijno-emocjonalnym, jaka istnieje między człowiekiem a sacrum oraz spowodowanie negatywnych stanów emocjonalnych u osoby obrażonej. Jest to więc przestępstwo, które dokonuje się w sferze odbioru, a nie działania i będzie zależało od wrażliwości danej osoby. Mechanizm "uczuć religijnych" i ich obrażenia można porównać do miłości i zniszczenia zdjęcia osoby kochanej. Nikt z nas nie utożsamia zdjęcia z osobą, ale zniszczenie tego zdjęcia przez kogoś obcego odbieramy zapewne jako chęć zranienia naszej relacji do tej osoby. Jeśli ktoś znieważa publicznie krzyż, to znieważa moją więź z Bogiem, której to więzi krzyż jest znakiem. Takie rozumienie obrazy uczuć religijnych powiązane jest bardzo silnie z teologią tychże uczuć w danej tradycji religijnej. Poprawność rozstrzygnięcia sądowego zależeć będzie od tego, czy sąd ma wystarczającą wiedzę na temat tego, co jest, a co nie jest przedmiotem kultu, czyli relacji sakralnej w danej religii. Sędzia musi wiedzieć, jaką rolę w danej religii odgrywa dana osoba, rzecz czy miejsce. Wiedzieć to powinni także publicyści podejmujący ten temat. Negatywnym przykładem może być wypowiedź wspomnianego prof. Mikołejko, który sugerował, iż w Kościele katolickim Biblia nie jest przedmiotem kultu, podważając tym samym zasadność wyroku sądowego. Także coś, co można nazwać "obraźliwością" danej religii czy wyznania będzie wypadkową charakteru danej religii oraz tego, jak rozumiany jest tam kult osób, miejsc czy rzeczy. W przypadku religii czy wyznań o mniej kultycznym charakterze (np. protestantyzm) - w pewnym sensie - trudniej o zranienie uczuć religijnych. Widać to bardzo dobrze na przykładzie zróżnicowanych reakcji teologów katolickich i teologów protestanckich na reklamy, w których wykorzystuje się krzyż czy wizerunki przedstawiające Ostatnią Wieczerzę. W tym drugim przypadku reakcji ze strony Kościoła katolickiego jest więcej i są bardziej stanowcze, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę o wiele bardziej eucharystyczny i ikoniczny charakter katolicyzmu. W protestantyzmie, a więc w Kościele, gdzie nie ma kultu obrazów, o wiele trudniej obrazić za pomocą obrazu. Przeciętna wrażliwość Problematyczny pozostaje oczywiście sposób rozstrzygania o zaistniałym przestępstwie, które przecież dokonuje się w sferze doznań subiektywnych, a więc siłą rzeczy pozbawione jest ścisłych, obiektywnych kryteriów. Przy ocenie naruszenia czci religijnej w każdym pojedynczym przypadku należy mieć na uwadze nie tylko subiektywne odczucie osoby żądającej ochrony prawnej. Może się bowiem zdarzyć, iż mamy do czynienia z osobą o wybujałej, a może nawet patologicznej wrażliwości, której nie da się obronić nawet w ramach danej tradycji religijnej. Osoba taka może dostrzegać znieważenie nawet tam, gdzie go obiektywnie nie ma. Przy dokonywaniu oceny należy uwzględnić tzw. przeciętną wrażliwość, a także wziąć pod uwagę obiektywną reakcję społeczeństwa, w tym jego wierzącej części, oraz uznanych autorytetów w dziedzinie wypowiedzi artystycznej, teologii, religioznawstwa itd. Istotnym elementem będzie także poprawna wykładnia teologiczna co do charakteru czynu, stanowiącego przyczynę zranienia uczuć w ramach danej tradycji religijnej. Niestety, każdy jednostkowy wyrok obciążony będzie wrażliwością rozstrzygającego sędziego (patrz wyrok skazujący Dodę i uniewinniający Nergala w podobnych casusach, gdzie przedmiotem obrazy w jednym i drugim przypadku była Biblia) . Wbrew przekonaniu wielu publicystów, przestępstwo obrazy uczuć religijnych nie jest jedynie polskim "wynalazkiem", gdyż przestępstwa przeciwko wolności sumienia i wyznania (wolności religijnych) są karane w wielu innych krajach. I tak w kodeksie niemieckim mamy przestępstwo znieważenia cudzych przekonań religijnych lub światopoglądowych; w prawie austriackim obrazę przekonań religijnych, a w prawie szwajcarskim znieważenie cudzych przekonań w sprawach wiary czy znieważenie przedmiotów czci religijnej. Głoszenie więc haseł, iż przepis ten jest jedynie polskim "kagańcem" na wolność słowa, ustanowionym ze względu na dominującą rolę chrześcijaństwa w społeczeństwie, jest zwykłym populizmem. Podobne przepisy funkcjonują także choćby w laickiej Francji. Ich celem jest bowiem zabezpieczenie ducha tolerancji, a nie uprzywilejowanej roli religii. Warto jeszcze zaznaczyć, iż tak sformułowany przepis prawa dotyczy zranienia "uczuć religijnych" bez żadnego doktrynalnego zawężenia, a więc może i powinien mieć zastosowanie nie tylko w przypadku uznanych tradycji religijnych, jak chrześcijaństwo, judaizm czy islam, ale także w przypadku innych form religijności, pod warunkiem wszakże, iż osoba wyznająca daną religię będzie odbierała jakieś działanie godzące w jej przekonania i uczucia religijne jako obraźliwe. W niektórych systemach karnych (np. w Szwajcarii) na równi z uczuciami (przekonaniami) religijnymi traktuje się uczucia (przekonania) światopoglądowe, w tym ateizm. Innymi słowy, prawo do wyznawania ateizmu jest tak samo chronione jak prawo do wyznawania religii. Czy tak rozumiany przepis prawa jest potrzebny? Moim zdaniem tak. Jego celem nie jest bowiem gwarantowanie osobom wierzącym jakiejkolwiek uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie, czego najczęściej krytycy tego przepisu nie rozumieją. Jest jedynie prawnym zabezpieczeniem jednego z aspektów wolności wyznania i sumienia, do której mają prawo wszyscy obywatele. Brak takiej regulacji prowadziłby wprost do bezkarnego naruszania ludzkiej godności, która przecież wyraża się także w prawie do wiary (bądź niewiary) w Boga oraz publicznego wyznawania tej wiary. Człowiek wierzący ma prawo, by nikt nie kpił z jego wiary i przedmiotu jego wiary, czyli Boga. Konsekwentnie - człowiek niewierzący (ateista) ma takie samo prawo, by nikt nie kpił z jego niewiary. W moim przekonaniu omawiany przepis kodeksu karnego gwarantować powinien prawa jednych i drugich: wierzących i niewierzących.

Kodeks tarzem. 1973, s. 570. P. Krawczyk: Prawnokarna ochrona uczyć religijnych – między sztuką. a przestępstwem. wykonujący nadużywa wolności sumienia i wyznania na szkodę Polskiej C​​​ałkowite zniesienie karalności obrazy uczuć religijnych mogłoby grozić napięciami na tle religijnym i wzmożeniem ataków na wyznawców różnych religii, w tym mniejszościowych Za takie przestępstwo powinna grozić jednak tylko grzywna lub ograniczenia wolności, a nie kara więzienia do 2 lat - jak dziś Powinno być też ono ścigane tylko na wniosek pokrzywdzonego obywatela, a nie z urzędu przez prokuraturę RPO od dawna zaś popiera usunięcie z Kodeksu karnego art. 212, przewidującego karę do roku więzienia dla dziennikarza za zniesławienie. A naruszonych praw można dochodzić na drodze cywilnej Taką opinię rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar przedłożył marszałkini Sejmu Elżbiecie Witek. Chodzi o przedstawiony przez grupę posłów KO projekt uchylenia art. 196 oraz art. 212-215 Kodeksu karnego – czyli depenalizację przestępstw obrazy uczuć religijnych oraz zniesławienia. Wykreślenie art. 196 Art. 196 Kk przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2 dla tego, kto „obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych”. Przedmiotem czci jest np. wizerunek, imię lub osoba Boga czy bóstwa, święty przedmiot lub symbol, relikwia, formuła modlitwy. Niektóre wyznania darzą kultem także osoby zmarłe, np. świętych lub przodków. Pewne symbole mogą mieć znaczenie i religijne, i świeckie (np. Gwiazda Dawida). Miejscami kultu będą świątynie, kaplice, cmentarze (jeśli dana religia nadaje im taki status), ale np. także obszar zajmowany przez wiernych podczas mszy polowej. Nie można nie zgodzić się z projektodawcami, że praktyka stosowania tego przepisu w ostatnich latach przez organy ścigania może budzić zastrzeżenia. Zdają się jednak oni pomijać okoliczność, że przepis ten chroni uczucia religijne nie tylko katolików (czy bardziej ogólnie - chrześcijan) stanowiących w Polsce większość, lecz wyznawców wszystkich religii. Przepis ten pełni zatem niezwykle istotną rolę polegającą na ochronie mniejszości wyznaniowych przed atakami, w tym ze strony większości. Jako norma o charakterze antydyskryminacyjnym powinna ona charakteryzować się odpowiednią sankcją, która skutecznie odstraszałaby potencjalnych sprawców. Wydaje się, że instrumenty z zakresu prawa karnego, w przeciwieństwie do instrumentów cywilnych, są do tego adekwatne. Ma on także ważną funkcję deeskalującą potencjalne konflikty społeczne na tle religijnym. Zagrożenie sankcją karną odstrasza od stosowania tego typu zachowań względem wyznań postrzeganych jako „konkurencyjne” i mniejszościowe, a także od podobnych odwetów za już dokonane obrazy. Niekonstytucyjności tego przepisu nie stwierdził 6 października 2015 r. Trybunał Konstytucyjny. Całkowite uchylenie art. 196 Kk nie jest zatem uzasadnione. Możliwe wydaje się jednak zmodyfikowanie tego przepisu, aby ograniczyć potencjał jego instrumentalnego wykorzystywania. Zasadne wydaje się zmodyfikowanie zagrożenia karą - tak aby były to jedynie kary wolnościowe (grzywna i ograniczenie wolności). Skutkiem byłoby wyeliminowanie możliwości stosowania tymczasowego aresztowania wobec osób podejrzanych. Kolejną możliwością jest zmiana trybu ścigania tego przestępstwa z publicznoskargowego na wnioskowy (lub nawet prywatnoskargowy). Wymagane byłoby wówczas działanie obywatela, którego uczucia religijne zostały obrażone – niemożliwe byłoby działanie organów ścigania z urzędu. Wykreślenie art. 212-215 Artykuł 212 głosi: § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego. § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego. Art. 213 wskazuje okoliczności wyłączające przestępność zniesławienia. Art. 214 wskazuje, że możliwe jest wówczas i tak przypisanie odpowiedzialności za zniewagę (art. 216 Kk.), a art. 215 obliguje sąd do podania wyroku do publicznej wiadomości, jeśli z wnioskiem takim wystąpi pokrzywdzony. Jak piszą projektodawcy przepis ten jest notorycznie wykorzystywany do ograniczania wolności słowa, w szczególności oskarżenia o zniesławienie kierowane są przeciwko dziennikarzom w celu uniemożliwienia im rozpowszechniania informacji. Zdaniem projektodawców aby zapewnić prawa i interesy osoby zniesławianej wystarczy ochrona prawa cywilnego. Argumentacja ta wydaje się przekonująca – ocenia Adam Bodnar. Postępowanie karne skierowane przeciwko dziennikarzowi, a nawet sama jego groźba, może być skutecznym sposobem wymuszenia przemilczenia niektórych społecznie istotnych kwestii. Ma to szczególne znaczenie w odniesieniu do mediów lokalnych lub regionalnych. Ponadto działania takie mogą wywołać „efekt mrożący”, zniechęcając dziennikarzy do podejmowania określnych spraw, by nie narazić się na potencjalne oskarżenie karne. Według statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości w latach 2017 i 2018 łącznie doszło do 421 skazań na podstawie art. 212 § 1 Kk oraz 255 skazań na podstawie art. 212 § 2 Kk. W 15 przypadkach orzeczono karę pozbawienia wolności, w tym w 3 przypadkach bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. Pokazuje to, że co prawda sądy sporadycznie sięgają po najsurowszą karę pozbawienia wolności, to jednak sama liczba skazań, oscylująca wokół 340 rocznie, wydaje się dość znaczna. A w przypadku orzeczenia kary wolnościowej na skazanym i tak ciąży odium „przestępcy”., To zaś może mieć negatywne konsekwencje dla jego życia i pracy zawodowej, jeśli wykonuje zawód zaufania publicznego, np. adwokat lub dziennikarza. Skazanie za zniesławienie może łatwo doprowadzić do utraty klientów lub kontrahentów. RPO podkreśla zarazem, że w przypadku uchylenia art. 212-215 Kk, wskazane będzie także uchylenie art. 216 Kk i pozostawienie dochodzenia roszczeń także za znieważenie na drodze cywilnej. PYXS.
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/7
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/302
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/145
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/49
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/398
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/179
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/200
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/165
  • 5bcu7z8vgn.pages.dev/362
  • obraza uczuć religijnych tryb ścigania